Slowdive

Slowdive

2 września debiutancki album Just for a Day obchodzi 30 rocznicę wydania. Krążek
poprzedziły trzy EPki: Slowdive (1990), Morningrise(1991) i Holding Our Breath (1991).
Początkowo materiał spotkał się z dużą falą krytyki. W czasach, kiedy shoegaze i dream
pop stały się powszechnym zjawiskiem muzycznym, prasa i krytycy zwiększyli swoje
oczekiwania. Obecnie shoegaze przeżywa swoje odrodzenie i ewolucję, a Slowdive
uznawane jest za prekursora gatunku.

Nazwa grupy przygotowuje nas na wrażenia, których możemy doświadczyć podczas
obcowania z jej twórczością – powolne zanurzanie się pod taflę dźwięku.
Pierwszy album najbardziej przypomina senne marzenie: łagodne melodie, melancholijnie
zawodzące gitary oraz głosy Rachel Goswell i Neila Halsteada rozchodzące się jakby
pod wodą. W takim lekkim opakowaniu z dźwięków schowana jest przytłaczająca swoją
ciężkością warstwa liryczna utworów. Autorem tekstów pierwszego albumu był Neil
Halstead
, który nie stronił od licznych metafor i zawiłych historii o poczuciu zagubienia,
samotności i niespokojnych duszach beznadziejnych romantyków. Momentem
wytchnienia jest jedyny instrumentalny utwór albumu – Erik’s Song, czyli ponowne
skupienie się na dźwięku, zatrzymanie w rozmytej przestrzeni.

Just for a Day nie oznaczało jednak chwilowej kariery zespołu. Dwa lata po ukazaniu się
debiutu, grupa wydała swój najpopularniejszy krążek Souvlaki, podobny do debiutu tylko
z pozoru. Alison, czyli rozpoczynający utwór, zaskakuje nas wyraźnym brzmieniem
perkusji połączonym z nieco bardziej szorstkimi dźwiękami uśpionych gitar. Emocjonalnie
intensywne dopełnienie tworzą współbrzmiące głosy Goswell i Halsteada, co jest
zaskakującym elementem kompozycji, biorąc pod uwagę fakt, że album został nagrany
po rozpadzie ich związku.


W przeciwieństwie do zanurzania się w melodiach Just for a Day, Souvlaki daje nam
poczucie falowania. Kiedy przyzwyczaimy się do otaczającego nas pogłosu gitarowych
efektów i jednostajnego, sennego rytmu, pojawiają się dynamiczne, jak na shoegaze
zwroty. Najwyraźniejszym i najlepszym z nich jest przełamanie kompozycji całego albumu
utworem Souvlaki Space Station – więcej pogłosu, piłujące gitary i przenikające się
warstwy wokalne w wykonaniu Rachel.

W komponowaniu Souvlaki istotny był udział Briana Eno, który być może przyczynił się
do dążenia zespołu w zupełnie nowym kierunku. Album Pygmalion ukazał się w 1995
roku i momentalnie zadziwił fanów grupy. Na próżno można się tutaj doszukiwać śladów
alternatywnego rocka i marzycielskich gitar. Wydawać by się mogło, że trzeci album
Slowdive stanowi świadectwo dojrzałości, wkraczania w nową drogę, której przewodnim
motywem jest minimalizm i ambientowe brzmienie, jednak przez rozmyte wokale i
oniryczną bańkę z melodii muzycy starają się przekazać, że nie porzucili tego, co dla nich
charakterystyczne. Teksty nadal oscylują wokół znanych tematów, ale brak w nich
złożonych metafor czy skrzętnie ukrytych znaczeń. Pojawiają się liczne powtórzenia tych
samych wersów (np. Crazy for You oraz J’s Heaven), które wpływają jedynie na silniejszy
wydźwięk słów i ich przekazu.

Pygmalion był ostatnim albumem wydanym przez Creation Records. Krótko po tym
zespół zakończył działalność, jednak Neil Halstead, Rachel Goswell i ostatni perkusista
grupy Ian McCutcheon założyli nowy projekt – Mojave 3, który kontynuował nowo
obraną przez Slowdive ścieżkę. Po wydaniu pięciu albumów w klimatach indie popu i
alternatywnego country Mojave 3 zniknęło ze sceny.


Brytyjczycy chyba jednak nie byli w stanie tak łatwo zrezygnować z wyrażania siebie
poprzez muzykę i w 2014 roku ogłosili reaktywację Slowdive. W 2017 roku ukazał się ich
czwarty album Slowdive, który jest swego rodzaju powrotem do korzeni. Wielką sztuką
jest nagranie materiału, który pomimo 22 lat przerwy i zaistniałych w tym czasie zmian,
nadal będzie nawiązywał do pierwotnych brzmień. Sentymentalna podróż do lat
dziewięćdziesiątych wzbogacona została w kilka elementów zaczerpniętych z nowych
dekad. Po raz kolejny balansujemy pomiędzy melancholijnymi pogłosami a nieco bardziej
dynamicznymi rytmami wyznaczanymi przez perkusję. Sugar for the Pill jest utworem,
który najmocniej wyłania się na tle albumu przez wyraźny bas, który może kojarzyć się z
The xx.

Nieważne, po który album Slowdive sięgniemy, w każdym z nich odnajdziemy ładunek
szczerych emocji pięknie zapakowany w łagodne brzmienia stłumione i rozmyte przez
otaczającą nas, ciepłą wodę. Skoro stopniowo sięgamy dna, to dlaczego jest nam tak
lekko i przyjemnie? W pewnym momencie tracimy orientację czy to nadal bezwładne
opadanie, czy wznosimy się między chmurami.

Paulina Płaneta i Maciek Tomasiewicz