12. Musica Electronica Nova – Relacja

16. maja wirtuozerski koncert wiedeńskiego Black Page Orchestra zainaugurował dwunastą odsłonę międzynarodowego festiwalu muzyki elektroakustycznej Musica Electronica Nova, którego już długowiecznym domem jest Narodowe Forum Muzyki, pękające w ostatnich tygodniach w szwach od tłumu melomanów, spragnionych sonicznych wrażeń.
Odbywający się co dwa lata festiwal podczas każdej edycji zaskakuje nowatorskim podejściem do prezentowania pogranicza muzyki współczesnej, technologii i humanizmu. W tym roku, za sprawą dyrektora artystycznego Pierre’a Jodlowskiego, artyści występowali pod szyldem tematu ,,Obecność(i)”, który niejako nakłania do refleksji na temat istoty obecności ludzkiej w świecie mierzącym się z wyzwaniami stawianymi przez sztuczną inteligencję i cyfryzację kontaktów międzyludzkich.
Przez 8 dni miałem przyjemność uczestniczyć w wydarzeniach spod parasola MEN, zatapiając się w dźwiękowych eksploracjach wiodących artystów reprezentujących nurty muzyki elektroakustycznej / akusmatycznej. Zaskoczeń, odczuć nowych, nie do końca zbadanych i określonych było więc podczas tego ponad tygodnia wiele. Koncerty, performansy, pokazy, często stanowiły intelektualne wyzwanie dla odbiorcy. Mnogość form wyrazu rozpościerająca się od konwencjonalnie zawartych w symfonicznych orkiestrach instrumentów, przez przyrządy preparowane, aż do zaawansowanej elektroniki, często stanowiącej manifest sam w sobie, sprawiła, że wydarzenie nie daje o sobie zapomnieć.
Dwunasta Nova figurowała pod nieformalnym tematem – Mixed Media. Występy, niezależnie od motywu, stały na sensorycznym trójstyku doświadczania wizualnego, sonicznego i dotykowego; Widz mógł więc liczyć na zmysłowo intensywne spotkania z wrażliwością występujących. Mimo obecności w harmonogramie bardziej konwencjonalnie zorganizowanych koncertów w sali głównej, jak monumentalne Orchestra & Electronics – Parts 1, 2, 3 pod batutą Vincenta Kozlowskiego, dominowały kameralne, lecz nie mniej imponujące występy stawiające na intymność, bliskość widza, niekiedy nawet interakcję, jak podczas kolektywnego doświadczania hipnozy, pod przewodnictwem Filipposa Sakagiana w projekcie KTVC [HYPNOS]. To niesamowite doświadczenie, podczas którego każdy z osobna mógł skonfrontować się ze swoją reakcją na ludzką obecność, współdzielić synkretyczną przestrzeń, łączącą immersyjny dźwięk, cielesność, światło i mrok.
Obecność ludzka stanowiła w istocie sporą część współdzielonego doświadczania dźwiękowych eksperymentów. Instrumenty pozbawiane były swoich oryginalnych ról, alternatywne sposoby wydobywania dźwięku z dobrze znanych nam instrumentów, jak smyczkowa gra na gitarze elektrycznej, zlelektryfikowany klawesyn Gośki Isphording, czy cała masa instrumentów preparowanych, jak zmodyfikowany werbel i saksofon o niemalże algorytmicznym / generatywnym tembrze z kompozycji Contraccolpo wykonywanej przez genewskie Ensemble Vortex. Artyści poszukiwali więc nieodkrytych doświadczeń audiowizualnych zarówno w technologiach przyszłości, jak i rozkładając muzyczne dziedzictwo ostatniego tysiąclecia na czynniki pierwsze.
MEN spełnia swoją misję – buduje we Wrocławiu ośrodek, będący platformą dzielenia się ze światem muzyką daleką pierwszym stronom gazet. Mimo napiętego kalendarza organizacja w NFM stoi na światowym poziomie, koncerty odbywały się w wielu salach, z wykorzystaniem zaawansowanej technologii, wszystko chodziło, niczym w szwajcarskim zegarku, co potwierdzali również sami artyści.
Co cieszy mnie najbardziej, to świadome postulowanie przez wydarzenie o dostępność muzyki dla wszystkich. Bilety dostępne były w cenie niskiej, jak na wydarzenie odbywające się na deskach NFM, poza tym osoby artystyczne i studenckie, miały prawo do odpowiednich zniżek.
Chapeau Bas Musica Electronica Nova!
Dziennikarskim obowiązkiem zatem jest podzielić się wspomnieniami z wybranych wydarzeń na łamach radioluz.pl
Gośka Isphording – Homo ludens
Gośka Isphording znana jest z wykonów muzyki współczesnej na instrumentach dawnych, jej konikiem jest klawesyn, który pozornie kontrastuje z duchem muzyki elektroakustycznej, kojarząc się z kompozycjami czasów dawno już minionych. Polska ambasadorka klawesynu, sprawnie reinterpretuje sposób gry na instrumencie Bacha. W swoim recitalu, zatytułowanym Homo ludens, człowiek bawiący się, artystka spogląda na zabawę z różnych perspektyw. Sama w otwierającej kompozycji Abrasion przesuwa granicę dość daleko, gęsta, atonalna ściana dźwięku jest rodzajem gry prowadzonej przez artystkę, w której testuje publiczność, miejsce i czas. Z biegiem czasu atmosfera intymnieje, przechodząc do elektronicznych eksperymentów na pograniczu gry i dźwięku.
Kiedy klawesynistka wprowadza do recitalu technologię, atmosfera zmienia się o 180 stopni. Dźwięk nieco się rozrzedza, nie można powiedzieć tego samego o atmosferze. Zrywne, ostre dźwięki wydobywane z klawesynu, topnieją, kiedy artystka przez otwartą klapę klawesynu bombarduje rozpościerające się wzdłuż struny szklanymi, bądź kauczukowymi piłeczkami. Trudno powiedzieć, w jakim stopniu artystka jest w stanie kontrolować dynamikę i wysokość dźwięków, które odbijające się kuleczki wydobywają z dumnego klawesynu w niemal heretyczny dla klasyków sposób – brzmi to jednak interesująco, wciąga dalej, niczym gry komputerowe, będące tematem wizualizacji wyświetlających się za Gośką. Elektronicznie syntezowane dźwięki przekomarzają się z klawesynem, tworząc niepowtarzalny klimat w sali czarnej NFM.
Szczególnie zainteresowało mnie jednak wykorzystanie konsoli Nintendo, której chiptune’owe, 8-bitowe brzmienie definiowało zamykającą kompozycję Alpha 2.0. Istna cyfrowa nawałnica, podszyta fenomenalnymi wizualizacjami ze starych pikselowych gier. Wiele osób z widowni ze zdziwieniem rozglądało się ze sobą, kiedy Gośka energicznie szyjąc na klawesynie, aktywowała intensywne, dudniące dźwięki, na pograniczu huku i strzału, synkopujące raz po raz, tworząc wrażenie jakbyśmy byli w środku tego, co wyświetla się za artystką.
Hervé Birolini – Des Éclats
Z wypiekami na twarzy czekałem na performans Hervé’a Biroliniego, który w tej edycji MEN, patronował również francusko-kanadyjskiej odsłonie cyklu Akusma Forum, podczas którego prezentowano nowinki soniczne w muzyce elektroakustycznej z wymienionych krajów frankofońskich, czy z Grecji. W solowym występie jednak francuz prezentował fragment swojej wielkiej pasji, czyli łączenia elektroniki z muzyką. Des Éclats (pl. drobinki) to prezentacja syntezy wrażliwości ludzkiej z inżynierią. Francuski muzyk zbudował macierz z generatorów widzialnych wyładowań elektrostatycznych, cewek Tesli. Połączone ze sobą i z machinerią Biroliniego, generowane impulsy przekładane były na dźwięk, prowokując szybkie nagłe zmiany dźwięku, przywodzące na myśl burzę. Imponująca instalacja fioletowa od łukowych wyładowań tańczyła ponuro wraz z hukiem tworzonym przez elektronikę na przypominającym nieco kabinę statku kosmicznego biurku francuza.
Kiedy występ się skończył, w towarzystwie gromkich braw Hervé wyszedł przed scenę. Napomniał, że absolutnie nigdy nie wychodzi przemawiać po koncercie, ale wzruszony postanowił jeden jedyny raz tak zrobić. Okazało się, że Des Éclats, dedykowane jest jego zmarłemu przyjacielowi. W akompaniamencie jeszcze bardziej intensywnych braw Birolini zszedł ze sceny, jednocześnie zapraszając widzów do obejrzenia jego kosmicznego ekwipunku. Wzruszona widownia miała niesamowitą okazję spojrzeć z bliska na cewki tesli i machinerię artysty.
Ensemble Vortex
Na ten koncert czekałem najbardziej. Od ogłoszenia harmonogramu wydarzeń podczas 12. edycji MEN, nastawiałem się, że będzie mi dane porozmawiać z kimś z genewskiego Ensemble Vortex. Kolektyw już od przeszło dwóch dekad poszukuje i prezentuje najciekawsze trendy z zakresu muzyki nowej. Nie inaczej było podczas występu we Wrocławiu.
Miałem serdeczną przyjemność porozmawiać z Danielem Zeą, szwajcarsko-kolumbijskim muzykiem, kompozytorem, choreografem i wykładowcą na Geneva University of Art and Design. Daniel odpowiedzialny jest za elektronikę i choreografię w Ensemble Vortex. Skomponował fenomenalne Love letters? które otwierało sobotni występ. W występie dał upust swojej mikropasji, jaką jest przetwarzanie obrazu. Dwie kamerki internetowe, którym pośredniczył algorytm śledzenia ruchów twarzy, przekładał uprzednio całkowicie rozplanowane ruchy dwóch aktorek, na dźwięk i tekst pojawiający się na obrazie. Daniel opowiedział w rozmowie ze mną na temat korzeni jego zainteresowania ruchem i twarzą, jak także opowiedział nieco o każdej z kompozycji, którą widzowie mieli przyjemność zobaczyć w koncercie zamykającym festiwal. Posłuchajcie:
Ensemble wystąpił w składzie: Christopher Moy, Rada Hadjikostova, Aurélien Ferrette, Benoît Morel, Anne Gillot, Arturo Corrales i Daniel Zea. Oprócz fenomenalnego Love Letters? zdobywającego pogranicze sztuk wizualnych i muzyki, zaprezentowali jeszcze 3 kompozycje: Contraccolpo na preparowany werbel i saksofon, swego rodzaju intymny dialog między instrumentami pozbawionymi swych domyślnych ról, intensywne Alfaque Rojo (pl. Fale Czerwieni), inspirowane rodzimym dla Corralesa Salwadorem, podczas którego cały Ensemble brzmiał momentami niczym metalowy zespół z Christopherem Moyem na gitarze na czele, a także zamówione specjalnie na potrzebę festiwalu Ghost-Like, skomponowane przez polską kompozytorkę młodego pokolenia, Monikę Szpyrkę. Ghost-like w rzeczy samej brzmiało bardzo efemerycznie, duchowo. Zea w rozmowie przyznał, że całemu kolektywowi kompozycja spodobała się na tyle, że będą ją grać również w programach innych wydarzeń. Miałem tę przyjemność siedzieć podczas koncertu obok Moniki. Wyraźnie wzruszona po wykonie swojej kompozycji, wstała podziękować czule muzykom. Nie ma co się dziwić, Ensemble Vortex to artyści przez duże A.
Filip Juszczak