Amnesia Scanner ft. LYZZA – AS Going
Słuchając głosu LYZZY, do głowy przychodzi co najmniej kilka czynności, na które natychmiast ma się ochotę. Mogą to być między innymi: skakanie po pomieszczeniu, w którym się jest, z dużą ilością energii; patrzenie w lustro z zawadiacką miną i ponowne prowadzenie z samym sobą wszystkich kłótni już raz odbytych (tym razem, oczywiście, każda jest wygrana); używanie suszarki do włosów jako wytwornicy wiatru przy profesjonalnych sesjach zdjęciowych i jednoczesne wyginanie bioder w strony, o których nie śniło się kartografom.
Co tu dużo mówić, dziewczyna jest przebojowa, charyzmatyczna i niezwykle oryginalna. Wszystko to słychać w jej muzyce, której, jak i jej samej, nie da się nigdzie zaszufladkować. Uogólniając, jest to elektronika, ale „dla ludzi smutnych i dziwnych, którzy słuchając tego mają sobie uświadamiać, jak dzielni są” (słowa z tego wywiadu). Teksty o emocjach, błędach i odrzuceniu na hiphopowo-grime’owych, tanecznych podkładach – oto podsumowanie w dużym skrócie.
Co lepsze, LYZZA to tylko część wspaniałości, które wydarzyły się na AS Going. Swój wkład w piosenkę włożył przede wszystkim duet Amnesia Scanner, który tym samym zapowiada nadchodzący album. Dwóch Finów po części trafiło z tematem, bo Tearless ma dotyczyć dość apokaliptycznych wizji końca planety i globalnego ocieplenia, zwłaszcza w rodzinnej Finlandii. Oczywiście zachowując typowy dla nich styl, przeładowany rozciągniętymi, skompresowanymi, futurystycznymi dźwiękami. Ten ostatni przymiotnik to słowo-klucz dla całej ich twórczości – chyba żaden album nie został we wszystkich możliwych recenzjach określony mianem dźwięków przyszłości tak często, jak debiutancki Another Life. Nie ma się co dziwić, bowiem trudno jest w muzyce elektronicznej odkryć nowe konwencje i estetyki – a oni to robią, i chyba robią to dobrze. Czy na Tearless też im się to uda? Dowiemy się już piątego czerwca.
Zuzanna Pawlak