acidstanek – Mountain Dew (prod. ih8uparo)
Premiera Mountain Dew była długo wyczekiwana przez sympatyków twórczości Stanka i ih8uparo. Pierwsze wersje singla wybrzmiewały we wrocławskich klubach już od kwietnia, czy to grane przez samych twórców, czy przez zaprzyjaźnionych z nimi DJ-ów. Apetyt rósł w miarę upływającego czasu, ale chyba nie mogło być lepszego momentu, aby utwór w końcu ujrzał światło dzienne. W tym letnim upale Mountain Dew daje upragnioną ochłodę.
To produkcja, w której dźwięki są tak ostre, że z łatwością przeszywają na wylot. Forma jest raczej oszczędna, ale określenie bitu minimalistycznym to nadużycie. Każdy dźwięk jest barwny, starannie dopracowany, i ma swoje określone zadanie – czy to nieść się echem, czy przesterem wprawiać w chwilowy dyskomfort. Surowość produkcji ih8uparo opiera się na budowaniu wolnej przestrzeni między częściami melodii. Te „przerwy” to idealne miejsce na ciasno zbite wersy Stanka. Wokal staje się spoiwem nie tylko między poszczególnymi dźwiękami, ale też dwiema częściami utworu. Nie ma tu refrenu. To nie jest konkretna opowieść, lecz zarysowanie scenerii, oddanie klimatu – zarówno w słowach jak i brzmieniu. Gdy słucham Mountain Dew, widzę oczami wyobraźni opustoszałe przestrzenie, w których jedynymi śladami obecności człowieka są grafficiarskie wrzuty na ścianach i puste puszki po farbie. To miejsca na uboczu. Muszą takie być, przecież Stanek sam przyznaje, że omija centrum.
Maja Michalik