Addison Groove – Out of Nowhere
Podobnie jak znany z ubiegłotygodniowego mocograja Joy Orbison, również Addison Groove jest muzykiem, którego kariera zakiełkowała na gruncie pozostałości po „klasycznym” dubstepie. (Tzn. debiutował akurat wtedy, gdy Skrillex odkrył, że riff z Linkinparkowskiego „Numb” fajniej by brzmiał na bicie wolniejszym o połowę… nieważne.) W przeciwieństwie do Joya, Addison zawsze był jednak twórcą o wiele mniej poszukującym: jeśli już dokonywał eksperymentów, bardziej skupiał się na warstwie rytmicznej, zaś melodie i wokale wydawały się tylko atrakcyjnym haczykiem na słuchaczy spoza parkietowej socjety. Nie może więc dziwić, że na najnowszym albumie Fred Neutron poczesne miejsce zajmują numery footworkowe. Out of Nowhere jest w tym zestawie o tyle ciekawe, że nie «dropi» w klasyczny sposób, tylko przez nieco ponad dwie i pół minuty toczysiętoczysiętoczysiętoczysię, zmieniając przy tym koloOOo00ory. Sama treść, dla twych stópek oczywiście.
Sebastian Rogalski