Afro Kolektyw – ausser betrieb

Pisać o swoich ulubieńcach jest zawsze najtrudniej. Wielkie powroty sprzyjają tegotygodniowym mocograjom (Everything But The Girl) ale tym, który wywołuje u mnie najsz(cz)erszy uśmiech jest nowy numer Afro Kolektywu. Czas nieaktywności wypełniały nam legendarne projekty ich legendarnego frontmana, równie ikoniczne występy na żywo, oglądanie go w Jednym z Dziesięciu (to nie jest tekst o Afrojaxie jeśli nie wspomnisz o tym minimum raz) albo wracanie z łezką w oku do ich solidnej dyskografii.

Ale powrócili. I tak jak obiecali, prezentują nam fuzję tego, czym zajmowali się przez lata, więc są tutaj i piosenki po polsku i ograniczony hip-hop jazz. No i oczywiście sprawy kłujące i niewygodne opisane przez Michała Hoffmanna w typowo zawoalowany sposób (obszerne omówienie tekstu!). Afro nie musi już śpiewać bo ma od tego wspaniałą Basię Derlak ze wspaniałym refrenem. A ja nie muszę was przekonywać dłużej żebyście to sprawdzili – oto teczka z argumentami.

Afro Kolektyw nie powiedział jeszcze ostatniego słowa, ale to już niedługo – 24 lutego premiera płyty.

 

Michał Sember