Al Wootton
Historia brytyjskiej muzyki tanecznej jest zawiła i wielowątkowa. Nasz Artysta Tygodnia w Akademickim Radiu LUZ, czyli Al Wootton jest osobą, która zarówno z tej historii czerpie, jak również ją tworzy.
Przez lata swojej kariery muzycznej Al Wootton, znany wcześniej jako Deadboy, próbował swoich sił w różnych gatunkach. Znajdziemy w jego twórczości oparte na szlagierach R&B dubstepowe przeróbki, bardziej house’owe hipnotyczne kompozycje, wyjątkowo jaskrawe numery wyprodukowane wraz z Murlo (będące czymś w rodzaju bubblegum bass?), a nawet długogrający album eksperymentalno-popowy Earth Body, w którym główną rolę odgrywa wokal samego artysty. Będąc świadkiem przemian w wyspiarskiej muzyce elektronicznej, Al (zarówno jako producent jak i selektor) chłonął rozmaite trendy i przepuszczał je przez własną wrażliwość.
Lata doświadczeń doprowadziły do krystalizacji indywidualnego stylu, co w zasadzie zbiegło się z utworzeniem swojej własnej wytwórni TRULE. Pierwsze wydawnictwo w TRULE to zarazem ostatnia EPka pod aliasem Deadboy. Zwiastuje ona styl, z którym dziś jest utożsamiane nazwisko Woottona. Co prawda główny powód, dla którego Al przestał używać starego pseudonimu dotyczył estetycznych preferencji (i młodzieńczych błędów), to postawiona cezura jest słyszalna w muzyce.
Pod względem kompozycyjnym Al Wootton zazwyczaj jest oszczędny. Nie powinno to dziwić, gdyż mówimy tu o muzyce tanecznej, funkcjonalnej, a szkieletowość formy pozwala zabłysnąć temu, co u niego najistotniejsze. Skrupulatność z jaką Brytyjczyk traktuje warstwę perkusyjną zasługuje na najwyższe uznanie. Wyraziste uderzenia w obręcz bębna i inne jasne, drewniane brzmienia przeplatają się z soczystym werblem i zdecydowaną stopą. Sprężynowy reverb i klasyczne kosmiczne echo od Rolanda akcentują poszczególne elementy w synkopowanej siatce wzajemnych powiązań. Solidna podbudowa częstotliwości basowych i subtelne dźwięki syntezatorów tworzą groove, któremu trudno się oprzeć.
Utwory Ala Woottona łączy też tzw. 'dubwise sensibility’ – techniki produkcyjne i różne smaczki właściwe dla muzyki przeznaczonej na potężne soundsystemy nie są mu obce. Dubowe syreny pojawiają się gęsto, a sample ragga MC w bardzo naturalny sposób uzupełniają całość. Nie dziwne, że dwa jego wydawnictwa znalazły się w katalogu winylowego labelu ZamZam Sounds, który wydawał zasłużone postaci dla dubu z UK i nie tylko. Spotkałem się z określeniem utworu Request (jednego z moich bezwzględnych ulubieńców) jako techno-dub zamiast dub techno, co może wskazywać jak rozkładają się tutaj konkretne wpływy.
Większość muzyki Allena w ostatnich latach wychodziła spod szyldu TRULE. Na tym jednak artysta nie poprzestał, zapraszając pod swoje skrzydła innych producentów, którzy dostarczają znakomity materiał. Dotychczas mogliśmy usłyszeć u niego Bakongo, Big Hands, Pugilista i Julio Bashmore’a. Pod czujnym kuratorskim okiem Woottona powstał label, który jest obecnie gwarancją głębokiego, basowego brzmienia, łączącego różne odłamy brytyjskiej tradycji.
Jego najświeższa płyta nosi tytuł Artefacts i ukazała się w zeszły piątek. Cztery 'artefakty’ które się nań składają pokazują nam kunszt w konstruowaniu niezawodnych parkietowych narzędzi. Tak zakończył bardzo płodny wydawniczo rok, w którym mogliśmy podziwiać współpracę z Azu Tiwaline, dwie 'leśne’ EPki – Callers Spring i Wyre, oraz sporo remiksów (w tym dla Moritz von Oswald Trio). Warto wspomnieć tu także trzeci krążek projektu Holy Tongue, współtworzonego z perkusistką Valentiną Magaletti, w którym wychodzi poza ramy muzyki elektronicznej i improwizuje ”szamański, post-punkowy dub” – jak to określają sami twórcy.
Obszerna dyskografia Ala Woottona ukazuje artystę o wielkiej wiedzy i umiejętnościach, które przekuwane są w charakterystyczne spójne brzmienie. Może to i banał, ale na każde kolejne wydawnictwo czekam z ekscytacją – mimo że mniej więcej wiem, czego się spodziewać.
Michał Sember