Bad Gyal – Gasto
Nie robi tego królowa wszelkiej intensywności Nicki. Nie robi tego również Doja, najbardziej viralowa artystka ubiegłego roku. Nie zrobiły tego nawet Megan i Cardi, na przykład w osławionym WAP. Granice muzyczne i wizualne w damskim rapie od dłuższego czasu sukcesywnie przesuwa Bad Gyal i robi to w sposób absolutnie referencyjny dla koleżanek po fachu.
Gasto to piosenka o wydawaniu pieniędzy i Alba opowiada o tym, tak modulując głosem, by nie było w nim słychać nawet krzty emocji – co staje w jakże fascynującym kontraście do tradycyjnie południowej warstwy muzycznej (chłód i gorąco at the same time). Tak naprawdę wyróżniając tę kreację, należy wspomnieć i docenić twórczość każdej artystki z obszarów, nazwijmy to, reggaetonowych. Od dłuższego czasu dostarczają mieszankę kiczu i zabójczo chwytliwych melodii, tandety i ironii, prostoty i prymitywizmu. Badania nad rozróżnianiem sparowanych przeze mnie wartości dziewczyny prowadzą zapamiętale i z zaskakującymi wynikami, a niech mocograjowe wyróżnienie właśnie Bad Gyal symbolizuje doktorat w tej kruchej i trudnej dziedzinie… przynajmniej póki wspólnie w redakcji nie znajdziemy lepszej zamienniczki.
Dodatkowo Zła Dziewucha wzbogaca swoją muzykę o silny pierwiastek cyfrowy, subtelnie podkreślając swoje ściśle internetowe pochodzenie (swoją drogą, gdyby była z Wielkiej Brytanii, pewnie robiłaby PC Music). Może wynika to z faktu, że zyskała szerszą rozpoznawalność po coverze Work wykonanym w języku katalońskim. To już na samym początku jej kariery delikatnie zasygnalizowało słuchaczom, że jest w stanie zrobić coś, co artystki z mainstreamu (które mylnie równoważy się z tymi najzdolniejszymi) robią w sposób co najmniej tak samo dobry. Dlaczego w takim razie jej licznik popularności nie wykręca podobnych wyników, jak na przykład u Rihanny? Nie znam odpowiedzi na to pytanie, ale Bad Gyal ma w tym tygodniu od Radia LUZ pełne (i zasłużone!) wsparcie w kwestii nadgonienia kilku cyferek.
Zuzanna Pawlak