Billie Eilish – bury a friend
Pięć lat temu łagodne algorytmy YouTube postanowiły zaproponować trzynastoletniej wówczas Billie Eilish wideo opatrzone hasztagiem #ASMR. Zaciekawiona nieznanym wcześniej akronimem kliknęła w miniaturkę leżącą pomiędzy klipami ulubionej Lorde i oszałamiającej, niedawno odkrytej Stiny Nordenstam. Filmik okazał się być przerażająco bliski nie tylko uszom, lecz przede wszystkim wrażliwości dziewczyny. Usłużne boty uwijały się jak w ukropie: przez kilka następnych godzin Billie obejrzała chyba wszystkie kompilacje powstałe w celu stymulacji meridianów czuciowych. Po raz pierwszy w życiu czuła przed ekranem tę dziwną mieszankę masochistycznej fascynacji i lekkiego wstrętu, przez którą od tamtej pory zdarza jej się śnić o strzykawkach. Wieczorem tego samego dnia, w towarzystwie starszego brata Finneasa, Billie zasnęła przed Netfliksowym horrorem pełna inspirującego niepokoju.
Wróćmy do roku 2019. Billie Eilish będzie mogła kupić papierosy w pełni legalnie dopiero w grudniu, ale już teraz jej twórczość jest bardziej mroczna niż niejedno środkowoeuropejskie Gotham. W dobie napiętej stabilizacji nic nie działa tak odświeżająco, jak obserwowanie chłodnej zgrozy spływającej po kalifornijskiej nastolatce. Tym z was, którzy zamierzają przegapić piątkowy występ Billie w Zurychu pozostaje czekać na premierę nowego albumu. WHEN WE ALL FALL ASLEEP, WHERE DO WE GO? znajdziecie w ułożonych przez was i nie playlistach już 29 marca.