Błoto – Kozak

Mrok nocnej przechadzki zamknięty w czterech instrumentachNajnowszy singiel Błota przenosi do świata ulicznego zmroku, gdzie paranoiczna samotność potrafi przerosnąć niejednego śmiałka. Ta klimatyczna rzeczywistość wykreowana przez wrocławski kwartet bez wątpienia musiała zostać wyróżniona w cyklu Mocograji Akademickiego Radia Luz. 

Nieskończona płodność artystyczna w połączeniu z wykwintną jakością to jeden z najbardziej zdumiewających cech muzyków tworzących wrocławskie Błoto. Projekty takie jak Zima Stulecia, EABS czy Jaubi (nie wspominając już o solowych działaniach każdego z artystów zasilających kwartet) wieszają poprzeczkę na naprawdę wysokim poziomie, tym samym oddając nieskończoną kreatywność czołowych reprezentantów polskiej sceny jazzu. Utwór Kozak otwiera drzwi do psychodelicznego wymiaru, w którym prędkiego kroku dotrzymują bębny autorstwa Marcina Raka, wyjęty rodem ze szlagierów nowojorskiego rapu lat 90. Przeszywający rytm wspiera płynący w przestrzeni syntezator, który swoją dziwnością jest poniekąd przerażającym partnerem. Cień saksofonu co chwilę pojawia się i znika, nerwowo atakując słuchacza bez ostrzeżenia. Całość dopełnia powtarzalny i za razem ciężki bas zaciskający całą kompozycję na słuchawkach.

Ciągła ewolucja artystyczna, jaką wykazuje się wrocławski kwartet jest naprawdę zdumiewająca. Jeżeli zapowiedziana na początek października płyta o jakże enigmatycznym tytule Grzybnia utrzymana zostanie w takich klimatach, to będzie to przerażająca końcówka roku. Ja nie ukrywam, że bać się lubię i absolutnie nie mogę się doczekać wizyty w sonicznym domu strachów, jaki Błoto przygotowało na chłód tegorocznych jesiennych nocy. 

Jędrzej Śmiałowski