Cassy – Loving Myself
Oto ona: Królowa Koktajli, Sumienie Darkroomu, Nocny Motyl. Od co najmniej 15 lat Cassy Britton dzierży insygnia władzy nocnego Berlina, pozostając jedną z najbardziej respektowanych selektorek stolicy deszczowej elektroniki; jak nie wierzycie, sprawdźcie pierwszy miks z kultowej (stety-niestety) serii Panorama Bar. Zazwyczaj didżejuje, ale w dość regularnych odstępach wydaje także epki i póki co jeden bardzo dojrzały album. Każde z tych wydawnictw to ukłon w stronę tanecznej Klasyki (przez duże K), której to Cassy jest wyśmienitą interpretatorką. Aż dziw, że wcześniej nie załapała się do mocograjów (albo nawet Artystki Tygodnia) – końcu balansowanie pomiędzy gładkim popem i jego queerową podświadomością ma w LUZIE co najmniej kilkoro entuzjastów.
W przedświątecznym tygodniu nadrabiamy zatem ostatnie w tym roku zaległości, prezentując wam Loving Myself – świeżynkę z epki CBM 2. Pozornie generyczne wydawnictwo w pozornie generycznym labelu Housewax, w praktyce pełne jest ciepłej, sycącej treści, która mogła wyjść tylko spod królewskiej ręki: doskonale zorientowanej w potrzebach zarówno wytwornych darmozjadów, jak i prostych rzemieślników. Dobrego władcę poznasz zaś po tym, że mimo wszystko bliżej mu do tych drugich.
Sebastian Rogalski