Coals – Reset

Tego duetu już nikomu nie trzeba przedstawiać. Dotychczas, aż pięć ich utworów dostało od nas łatkę mocograja, z czego dwa to single z wydanej w zeszłym tygodniu EP-ki Rewal. Czas więc na numer sześć – czas na Reset.

Wiele artystów/zespołów próbując stworzyć coś innowacyjnego, potyka się o własne nogi, wpadając w efekcie do głębokiej kałuży. Duet Coals do tej grupy zdecydowanie nie należy. Ba! Lukasi i Kacha mogliby wręcz napisać podręcznik o tym, jak kombinować, a się przy okazji nie wywrócić. Tylko czy w ich przypadku to aby na pewno kombinowanie? Chyba jednak nie. To raczej nieustannie przyspieszająca, naturalna ewolucja, która zaskakuje i porywa. Jak na razie, to właśnie utwór otwierający wrota do Rewalu jest ostatnim elementem w łańcuchu tego zgrabnego rozwoju.

Reset to oniryczna opowieść o samotnej jednostce poszukującej wytchnienia od przytłaczającego, miejskiego życia. Wykreowana przez znakomity bit senna atmosfera, wciąga praktycznie od pierwszego taktu, a hipnotyczne wokale solidnie podtrzymują całą konstrukcję. Utwór wyróżnia się jednak najmocniej w momentach, w których Kasia Kowalczyk krzyczy. I to wcale nie na surowo, a zza lekko przesterowanego autotune’a perfekcyjnie oddającego motyw ucieczki od urbanistycznego gwaru. Romantyzm w XXI wieku? Bardzo proszę, już podaję.

Janek Dąbrowski