DJ BLIK ft. nath – K-Bar

Ile jeszcze trzeba czekać na to, żeby polscy raperzy nawinęli coś na podkładzie innym, niż boom bapowym, trapowym, bądź na nijakiej wariacji czegoś pomiędzy?

Okej, żeby nie być niesprawiedliwą, mamy już kilka wyjątków: twórczość Miłego ATZ, ostatnie wydawnictwa Żabsona (bo może i tekstowo to nadal naiwny paździerz, ale za inspiracje z Bad Bunny’ego ma u mnie dużego plusa, jego obecność na Unsoudowym koncercie Aunty Razor tylko potwierdza chęć rapera do posiadania otwartej głowy), warszawska śmietanka młodych raperów spomiędzy Tonfy i debiutującego duetu mosa.tech czy ostatnie wydawnictwo od TVB, bassowego producenta prostu z Wrocławia. W puli mamy tak wiele! 2step, garaż, house, eurodance – dobrze, że BLIK to kolejny z niewielu, którzy korzystają z nich śmiało.

I choć za wszelką cenę chce uchodzić za producenta undergroundowego, liczby i dotychczasowe gościnki mówią już coś innego. Pojawił się znikąd, rzucając na stół kilka insturmetali będących wprawką do sukcesu zaledwie czwartej z kolei produkcji we współpracy ze Szczylem i Wują HZG, zaraz później szybko podbijając stawkę remiksem nowych dni utrzymanym w estetyce japońskich kreskówek kupioną przez tiktokową reprezentację generacji Z. Możecie zacierać rączki na jeszcze więcej, bo nostalgiczny K-Bar to zapowiedź EPki Phantasma. W tej DJ ugości wyłącznie kobiety. Ciekawe, czy przedpremierowy odsłuch zrobią w K-Barze – w końcu alternatywni warszawiacy znający się na undergrounodwej muzie uwielbiają to miejsce (i nie piszę tego z przekąsem, serio, robią tam świetne bookingi!).

Mówi się, że jedne z najlepszych polskich wynalazków to pierogi i BLIK. BLIK w znaczeniu systemu płatności może zostać wyparty przez skromnego Warszawiaka już lada dzień.

Zuzanna Pawlak