Dlaczego kochamy turnieje międzynarodowe?

27 sierpnia na parkiecie Xiaomi Arena w Rydze rozpoczęły się Mistrzostwa Europy w koszykówce mężczyzn. Od tamtej pory obejrzałem kilkanaście meczów pomiędzy najlepszymi kadrami narodowymi i doszedłem do wniosku, że turnieje międzynarodowe to najlepsze wydanie rywalizacji sportowej.
Odkąd pamiętam regularnie oglądam rozgrywki narodowych reprezentacji. Zawsze, gdy zasiadam do tych sportowych widowisk, odczuwam unikalny rodzaj ekscytacji, której nie dostarczają mi inne wydarzenia sportowe.
Kiedy nie chodzi o zarobek
Kto jest najważniejszy w sporcie? Zawodnicy i zawodniczki poświęcają większość życia na doskonalenie umiejętności, z nadzieją, że zostaną mistrzami w swojej dyscyplinie. Już samo określenie „profesjonalni sportowcy” wskazuje, że to ich zawód, a trenując i osiągając sukcesy zarabiają na życie.
Reprezentowanie barw narodowych na największej scenie sprawia, że gra wchodzi na zupełnie inny poziom. Mówiąc wprost – sportowcom bardziej zależy. Chcą zwyciężać nie tylko dla siebie, ale przede wszystkim dla swojego kraju. Są gotowi wykonać ogrom pracy, by zapisać się w jego sportowej historii.
W polskim sporcie mamy wiele przykładów potwierdzających tę tezę. Mateusz Ponitka, gdy zakłada koszulkę z orzełkiem na piersi, zamienia się w jednego z najlepszych koszykarzy świata. Od razu na myśl przychodzi mi też Kamil Glik, który na piłkarskich Mistrzostwach Świata w 2018 roku grał z niedoleczonym urazem barku. Te dwa przypadki to zaledwie wierzchołek góry lodowej.
Nastawienie sportowców do gry w narodowych barwach świetnie obrazuje też przykład Lauriego Markkanena, zawodnika Utah Jazz oraz lidera fińskiej reprezentacji koszykarskiej. W wywiadach nadmienia, że reprezentowanie swojego kraju pozwala mu wyrazić bezgraniczną miłość do ojczyzny. Warto wspomnieć też o tym, że zeszłoroczną przerwę między sezonami spędził nie na hali treningowej, a w koszarach fińskiej armii. To jeszcze bardziej naświetla jego przywiązanie do narodowych barw.
Sport łączy, a nie dzieli
Według organizacji Digital Society Project, polaryzacja społeczeństw na całym świecie, w tym w Polsce, osiąga niespotykany dotąd poziom. Ludzie zamykają się w bańkach informacyjnych, otaczając się wyłącznie osobami o podobnych poglądach.
Sport, a w szczególności turnieje międzynarodowe, odgrywa rolę spoiwa, które łączy zwaśnione strony. W trakcie meczu reprezentacji narodowej nie ma znaczenia, ile masz lat, jaką pracę wykonujesz czy na kogo głosowałeś w ostatnich wyborach. Cały kraj kibicuje jednej drużynie, przeżywa te same emocje i wspiera rodaków w walce o kolejne triumfy.
Koło zamachowe rozwoju
Turnieje międzynarodowe to także ogromna szansa na rozwój dla państw-gospodarzy. Takie wydarzenia to nie tylko okazja do promocji kraju poza jego granicami, ale również impuls do modernizacji infrastruktury. Znakomitym przykładem są przygotowania do organizacji piłkarskiego Euro 2012 w Polsce i Ukrainie.
Ówczesna budowa nowoczesnych stadionów pociągnęła za sobą również rozwój infrastruktury komunikacyjnej. Nie będę przytaczał statystyk o wybudowanych w ramach przygotowań do tej imprezy kilometrach autostrad, dróg ekspresowych i linii kolejowych, ale zawsze, gdy jestem na Dworcu Głównym we Wrocławiu, myślę o tym, że jego piękny wygląd zawdzięczamy temu wydarzeniu sprzed 13 lat.
Więcej niż sport
Właśnie dlatego kocham turnieje międzynarodowe. Łączą sportowców, którzy przekraczają swoje granice, kibiców, którzy choć na chwilę zapominają o różnicach, oraz całe kraje, które dzięki nim mogą się rozwijać i pokazywać z dobrej strony na arenie międzynarodowej. Turnieje międzynarodowe to więcej niż rywalizacja – to święto emocji, wspólnoty i dumy narodowej.
tekst: Kajetan Krawczyk
red. Pola Sosin, Michał Lach
fot. FIBA