Dożynki i cottagecore – rozmowa o tradycji, zabawie i wspólnocie

Dożynki i cottagecore – rozmowa o tradycji, zabawie i wspólnocie
Dożynki to jedno z najbardziej charakterystycznych i zarazem barwnych świąt w polskim kalendarzu. Choć dziś często kojarzą się z festynem pod chmurką, dmuchańcami dla dzieci, lokalnym jarmarkiem i występami kół gospodyń wiejskich, ich korzenie sięgają znacznie głębiej – do czasów, gdy święto plonów miało wymiar niemal mistyczny, a jego uczestnicy oddawali hołd ziemi i bogom urodzaju. Czy więc wśród belek ze słomy, kiełbasy z grilla i piwa z sąsiadem nadal tli się duch dawnej tradycji?

Ostatnie żęcie

Historia dożynek sięga czasów przedchrześcijańskich. Już u Słowian świętowano zakończenie żniw jako moment szczególnego znaczenia – dziękowano siłom natury za urodzaj i proszono o łaskawość na kolejny rok. Obrzęd miał sakralny charakter, a jego nieodzownym elementem było symboliczne „ostatnie żęcie” – czyli pozostawienie na polu kilku nieskoszonych kłosów. Wierzono, że mieszka w nich duch plonu, którego nie wolno przepłoszyć. Z czasem rytuały zostały zaadaptowane przez chrześcijaństwo, a dożynki zaczęto łączyć z obchodami święta Matki Boskiej Zielnej.

 

Jeżeli w tym roku nie dacie rady doświadczyć dożynek na własnej skórze, zapraszam was do wysłuchania rozmowy ze studentką antropologii UWr i przewodniczącą SKN Antropologii, Weroniką Cipirską:

 

 

Oś czasu – kiedyś, a dziś

Od XVI wieku święto zyskało nową formę – dworską. Dziedzice organizowali dożynki dla chłopów jako formę podziękowania za ciężką pracę. Były one zarówno obrzędem, jak i zabawą. W XIX wieku tradycja ta zaczęła przenikać do wiejskich wspólnot. Coraz częściej to sami mieszkańcy wsi przejmowali inicjatywę, a w przygotowania do święta angażowały się całe społeczności – od gospodarzy i gospodyń, po młodzież, lokalnych rzemieślników i duchowieństwo. Dożynki stawały się nie tylko formą dziękczynienia, ale również okazją do wspólnego świętowania, integracji i pielęgnowania lokalnej tożsamości. Organizowane były procesje, odpusty, zabawy taneczne i lokalne kiermasze. Tradycja przetrwała burzliwe czasy zaborów, a w okresie PRL-u nabrała politycznego wymiaru. Centralne dożynki odbywały się z pompą, często na stadionach, i miały ukazywać siłę państwa ludowego. Zniknęła część religijnej symboliki, a na jej miejsce wkroczyły przemówienia i sztandary.

Po 1989 roku dożynki zaczęły wracać do korzeni. Znów zaczęto organizować msze dziękczynne, przynosić do kościołów chleby wypieczone z nowego ziarna, nieść wieńce ozdobione kłosami, kwiatami i owocami. Ale równocześnie zaczęły się też zmieniać – obok tradycji pojawiła się rozrywka. Dziś dożynki to wydarzenie nie tylko religijne czy rolnicze, ale i społeczne, a nawet turystyczne. W programie często znajdziemy konkursy na najpiękniejszy wieniec, stoiska z rękodziełem, pokaz traktorów, wiejskie karaoke, a na scenie występują nie tylko lokalne zespoły folklorystyczne, ale też gwiazdy disco-polo. Zenon Martyniuk, Sławomir czy Bayer Full stali się nowym „folklorem” – takim, który bawi i łączy pokolenia.

 

Cottagecore, ale to polskie dożynki

Symbolem tej przemiany jest także zmiana estetyki. Tradycyjna obrzędowość miesza się z rustykalnym luzem – figury z belek siana, drewniane stragany, regionalne stroje i śmieszne dekoracje ze słomy – wszystko to tworzy klimat swojskości, który doceniają zarówno mieszkańcy wsi, jak i przyjezdni z miast. Piwo z sąsiadem czy kiełbasa z grilla nie są dziś przejawem braku szacunku dla tradycji, ale sposobem na integrację i wspólne celebrowanie życia na wsi.

Dożynki przestały być wyłącznie świętem rolników – dziś są także okazją do spotkań, wzmacniania więzi społecznych, promocji lokalnej kultury i integracji międzypokoleniowej. Są żywą opowieścią o tym, jak tradycja może przetrwać, jeśli pozwoli się jej ewoluować. Bo choć zmieniły się formy, duch dożynek pozostał ten sam: wdzięczność za plony, radość z bycia razem i świętowanie życia w rytmie natury.

Więc jeśli tego roku na dożynkach zrobisz zdjęcie zabawnym figurom z bel siana, zaśmiejesz się z roztańczonych par do disco-polo pod sceną i podgryziesz pajdę chleba ze smalcem – pamiętaj: uczestniczysz w jednej z najstarszych i najgłębiej zakorzenionych polskich tradycji.

tekst: Klaudia Sobolewska, red. Alicja Serafin