FKA Twigs ft. Rema – Jealousy

Kontrowersyjna opinia: przez długi czas nie przepadałem za twórczością tegotygodniowej solenizantki Twigs. Jej pomysł, by jawić się delikatnym, ledwie rozkwitłym kwiatuszkiem w niezwykle ozdobnym dzbanie, sprawiał, że siłą rzeczy zwracałem większą uwagę na formę – czyli rzeczony dzban. Słychać w tym było pewne wyrachowanie, ale nic w tym dziwnego: w końcu Ewka to koziorożec, znak powszechnie znany ze swych chłodnych kalkulacji. Tak czy owak, dotychczas przy tej wymuskanej, rzekomo przekraczającej granice, ale jednak zawsze smętnej Twigs nudziłem się setnie, karmiąc wrażenie, że przejrzałem jej pokazową teatralność na wylot. Tl;dr: bardziej owca niż koza.

I kiedy już spisałem ją na straty, Twigs przyatakowała z zupełnie innej strony, której do tej pory nikt z nią kojarzył – strony imprezowej. To właśnie był ten element układanki, jakiego do tej pory brakowało mi w jej twórczości. W końcu nawet tak melancholijne, posągowe capricorny, jak Aaliyah i Bowie pozwalały sobie na numery parkietowe (i tym władcom chłodu wychodziły one lepiej niż przewidywano). Najwidoczniej koziorogi są jak wino: im starsze, tym żywsze, dlatego też z niezwykłym entuzjazmem powitałem nową odsłonę Twigs: podobnie jak wcześniej delikatną i eteryczną, ale tym razem rozbujaną jak nigdy wcześniej. Mikstejp Caprisongs, z którego nasz mocograj pochodzi, udowadnia, że rozkwitnąć można grubo po trzydziestce. Sto lat, kochana!

Sebastian Rogalski