Florence + The Machine

Florence + The Machine
Rzadko się zdarza, by kariera muzyczna przebiegała bez kłopotów i trudności, jednak droga artystyczna  Florence Welch jest tutaj wyjątkiem. Gdy piętnaście lat temu artystka zaczynała śpiewać w pubach, nikt nie przypuszczał, że w tak krótkim czasie stanie się jedną z najbardziej rozpoznawalnych ikon światowej muzyki. Tej wiosny Florence + The Machine wydali swój piąty studyjny album. Z tej okazji przyglądamy się sylwetce brytyjskiego zespołu.

 

Florence Welch, obecna wokalistka formacji, swoją solową karierę rozpoczęła od poszukiwań i eksperymentów. Początkowo w jej twórczości kompozycje osadzone gatunkowo w country mieszały się z folkowymi brzmieniami. Ta różnorodność i tym samym ucieczka od zaszufladkowania, stanie się później cechą charakterystyczną całej grupy. W 2007 roku, Welch epizodycznie współpracowała z hip-hopową grupą Ashok przy ich debiutanckim krążku Plans. Nagrany wtedy album zawierał wcześniejszą wersję przeboju Kiss With A First zatytułowaną Happy Slap.

Po wielu nieudanych współpracach, artystka rozpoczęła zupełnie nowy, świeży projekt z Isabellą Summers, z którą przez kilka miesięcy występowała w duecie pod nazwą Florence Robot/Isa Machine, która stanowi trzon późniejszego londyńskiego zespołu.

Choć debiutancka płyta Florence + The Machine ukazała się prawie trzynaście lat temu, to w mojej opinii pozostaje jednym z najciekawszych oraz najbardziej unikatowych krążków formacji. Na wydawnictwie wyraźnie słyszalne są inspiracje wokalistki takimi artystkami jak Kate Bush, Björk czy Tori Amos, do których w późniejszych latach sama była porównywana.

Dance Fever, najnowszy album londyńskiego zespołu, określić można pomostem pomiędzy ich dotychczasowymi wydawnictwami. Z jednej strony jest rewolucyjny w kontekście całego artystycznego dorobku Florence + The Machine — od czasów Lungs zespół nie nagrał nic tak popowego, jak w przypadku trzeciego singla My Love. Z drugiej strony album ma cechy rozpoznawalne grupy – bogate instrumentarium i symboliczne znaczenia.

Pomimo różnorodnej mieszanki, złożonej ze spokojnych ballad i zdecydowanie bardziej żywiołowych, tanecznych utworów, artyści z Florence + The Machine dostarczają nam niezwykle przemyślaną oraz spójną płytę.

Jak często w wywiadach przyznaje sama frontwoman zespołu, najnowsza płyta jest dla niej bardzo osobista. Inspiracją do jej stworzenia była ogromna fascynacja tańcem, którym zainteresowała się po zerwaniu z uzależnieniami. W połączeniu z motywami śmierci, stanami niepewności oraz frustracją, które odcisnęły wyraźne piętno na artystce podczas pandemii, otrzymujemy tematyczną i brzmieniową sinusoidę.

Można odnieść wrażenie, że celem Florence + The Machine na najnowszej płycie było wywołanie zaskoczenia nie tylko zróżnicowaniem gatunkowym kompozycji, ale i poruszaną w nich tematyką. Welch nigdy w swojej twórczości z podobnym zdecydowaniem nie sięgała do tematów równouprawnienia, trudności związanych z zagadnieniem samorealizacji kobiet w polu artystycznym czy problemu stłamszenia przez męską część muzycznej branży.

Pomimo niesamowitej rozpoznawalności, zespół stale zdobywa nowych fanów. Jednocześnie niezmiennie od czasu utworzenia formacji pozostają wierni celom, które obrali i konsekwentnie wymykają się gatunkowym schematom. I choć za każdym razem któryś utwór z ich kolejnego wydawnictwa staje się stadionowym hymnem, to w wykonaniu Florence + The Machine zawsze będzie ich za mało.

Aleksandra Złotowska