George Daniel – Chlorine
Za oknem listopad. Nie tyle deszczowy, co bezlitośnie chłodny. Tkwiąc w pewnego rodzaju zawieszeniu, ciemnymi popołudniami szukamy odrobiny ciepła. Szczerej konwersacji w dobie ironii. Ta zdaje się ukrywać pomiędzy spokojną, kontemplacyjną elektroniką a czułym, organicznym ambientem, choć brak w niej jakichkolwiek słów. Czyżbyśmy tak dobrze rozumieli się z naszym rozmówcą? George Daniel mówi swoim językiem, a my rezonujemy z każdym słowem. Perkusista i producent The 1975 powraca z kolejną nowością. Chlorine, niczym ogień w kominku, niesie ze sobą iskierkę ukojenia, pozwalając na chwilę oddechu. Momentami przywodzi na myśl nocną przejażdżkę samochodem. Dokąd by nie prowadziła, to droga jest najważniejsza i niewykluczone, że odpowiedzi same napłyną w jej trakcie.
Antek Winiarski