Hailu Mergia & the Walias Band – Nefas New Zemedie
Jazzowe archiwa pełne są pereł czekających dekady na premierę. Nowy Miles Davis ukazuje się średnio co dwa lata, John Coltrane tak samo. Jest jednak artysta, któremu takie wydawnictwa przyniosły nie tylko renesans, ale również spory wzrost popularności.
Etiopski akordeonista i pianista Hailu Mergia kolejny rok z rzędu rzuca na łopatki odświeżonym po prawie pięćdziesięciu latach wydawnictwem Tazeta. Krążek ukaże się 4 czerwca i jeśli okaże się tak samo genialny, jak pierwszy singiel Nefas New Zemedie, to czeka nas wspaniałe soniczne doznanie.
Jak na stary, dobry ethiojazz przystało, utwór jest bardzo spójny w kwestii dynamiki. Jednostajny rytm gitary, basu i perkusji jest podporą dla przydymionej, grającej mroczne linie sekcji dętej. Powyżej tego Mergia pląsa po klawiaturze w typowy dla siebie sposób. Dysonansowe kombinacje dźwięków i połamany rytm jego partii idealnie wymija się z dźwiękami dęciaków. To on bierze pierwsze solo, na które po krótkiej chwili odpowiada mu saksofonista, dodając odrobinę postbopowego koloru.
Awesome Tapes From Africa (wytwórnia, która chyba na dobre stała się domem dla nagrań Hailu Mergii) jak zawsze trzyma więc wysoki poziom. Kolejne historyczne złoto w jej katalogu będzie ważną kroplą w morzu dzisiejszego renesansu brzmień afrobeatu, highlife i afrojazzu.
Filip Baczyński