Halloween po słowiańsku. Kogo się bali nasi przodkowie?
W Halloween granice między światem naszym i zmarłych zacierają się – do głosu często dochodzą złe duchy. To idealny czas, aby wspomnieć o demonach ze słowiańskiej mitologii.
Halloween, choć jest świętem kojarzonym z Zachodem, w pewien sposób przypomina słowiańskie dziady, kiedy to dusze zmarłych wracają do domu, a żywi zostawiają im posiłek, świece czy wodę. Dziś przebieramy się w kostiumy, aby oszukać złe duchy, za to nasze prababcie stawiały świece w oknie, aby duchy przodków odnalazły właściwą drogę.
Można powiedzieć, że biorąc udział w obchodach Halloween, kontynuujemy starą tradycję, łącząc czasy i kultury. Teraz jednak przebieramy się za wiedźmy i wampiry, dawniej natomiast po prostu wierzyliśmy, że za każdymi drzwiami może czaić się bannik, z każdej rzeki wypłynąć rusałka, a w każdym lesie szepczeć leszy.
Narody słowiańskie w ogóle bardzo lubiły tematykę duchów i demonów, przypisując im odpowiedzialność za to, czego nie potrafili wyjaśnić.
Wietrzyca — demon wiatru
W wierzeniach ludowych wietrzyca to demon, który pojawia się podczas wiatru i porywa przedmioty, a ludziom może odebrać mowę i połamać kości. Wygląda jak słupek kurzu z liśćmi i kamykami wewnątrz. Wspominano również o jego ludzkiej postaci charakteryzującej się długimi paznokciami i ciemną sylwetką. Pozbyć się go można za pomocą poświęconego noża: rzuciwszy nim w demona, wietrzyca zniknie, a na nożu zostanie jej krew. Mniej rozpowszechnionym i efektywnym sposobem było przeczytanie zaklęcia, po którym trzeba było plunąć na ziemię i… pokazać figę.
Upiór
Nie warto zapominać także o upiorach – słowiańskim prototypie amerykańskiego, zromantyzowanego wampira. Większość źródeł opisuje upiora jako postać o czerwonej twarzy, sześciu palcach u rąk i nóg oraz ogonie z czterema włoskami. Upiór rodzi się ze związku wiedźmy i demona albo gdy człowiek umiera nagłą bądź męczącą śmiercią.
Wierzono, że upiory przenoszą choroby. Aby się przed nimi ochronić, przebijano im serce kołkiem, choć mówiono, że mają je podwójne. Dlatego Słowianie wymyślili inny sposób: prowadzili upiora trzykrotnie wokół wioski, aż ten sam odchodził.
Bannik – duch łaźni
Mniej znanym duchem jest bannik: nagi, stary mężczyzna, który zamieszkuję łaźnię (banię). W zasadzie to złośliwy duch – rzuca w ludzi gorącymi kamieniami i puka w ściany. W nocy urządza w swojej bani spotkania z czartami, leszymi i domowikami. Wchodzić tam o północy było bardzo niebezpiecznie, ponieważ mogło skończyć się bólem, a nawet śmiercią. Bannika nie dało się wygnać, więc należało go udobruchać: ciepłą wodą, mydłem albo świeżymi witkami brzozy.
Choć w Halloween śmiejemy się na imprezach przebrani za rozmaite monstra, nasi przodkowie mogliby osiwieć na dźwięk pukania bannika czy świstu wietrzycy. Bardziej szczegółowo o tym rozmawialiśmy w audycji Szto tam?:
A: Wiesz, co to jest bannik?
N: Nie, szczerze mówiąc, oprócz jakichś pikowych dam, innych potworów nie znam.
A: To taki nagi facet, który mieszka w łaźni. Ma tęczowe oczy i nosi listek na… intymnym miejscu.
N: No cóż, przynajmniej się zakrywa.
A: W zasadzie to zły duch. Rzuca w ludzi gorącymi kamieniami i stuka w ściany.
N: Czemu się pojawia?
A: Szczerze mówiąc, nie znam przyczyny, ale pojawia się właśnie w nowych, ciepłych, zamieszkanych łaźniach. Gdy nadchodzi noc, zaprasza do siebie czartów, leśnych duchów, domowików i urządza imprezę.
N: No, ja tam lubię imprezy, ale wiesz co… Chyba jednak nie chciałabym w takiej uczestniczyć.
A: Najstraszniejsze jest to, że gdy wejdziesz tam nocą, demony mogą cię chwycić za ręce i nogi, a bannik będzie dmuchał ci gorącym powietrzem prosto w usta.
N: Czy jest jakiś amulet albo modlitwa chroniąca przed nim?
A: Amuletu nie ma. Bannika bardzo trudno wygonić z łaźni, ale można go udobruchać. Świeżymi witkami brzozy, na przykład, ciepłą wodą albo wodą z mydłem. Wtedy może zostawi cię w spokoju.
N: Więc bannik to trochę jak zły św. Mikołaj, któremu zostawia się mleko i ciastka. Opowiedz coś jeszcze o upiorach.
A: Upiory to nie romantyczne wampiry znane z filmów. Biorą się z miłości czarownicy i diabła, albo po prostu są zmarłymi, którzy powstali z grobu i chodzą po ziemi w poszukiwaniu ofiar. Zazwyczaj to bliscy albo przyjaciele, a czasem ci, którzy skrzywdzili upiora za życia.
N: Więc lepiej nie krzywdzić ludzi – to bardzo ważna lekcja, którą powinniście wynieść z naszej audycji. Do rzeczy, najpopularniejszym wampirem jest hrabia Drakula. Faktycznie taki człowiek istniał, Wład Palownik żył naprawdę. Był bardzo okrutnym władcą więc rozumiem, skąd się wziął obraz wampira.
A: Może słyszałaś kiedyś, że prototypem wampirów byli arystokraci, a wilkołaki to obraz biednych ludzi? Bo wilkołaki śmierdziały, jak właśnie chłopi, a wampiry metaforycznie „piły krew”.N: Nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Ileż jest symboli i odniesień w tych starodawnych historiach!
Tekst i tłumaczenie: Anastasiia Popelnytska
Red.: Sebastian Rogalski