JID – Raydar
Ten gość jest na ustach całego rapowego półświatka już od dobrych pięciu lat. Niecodziennie objawia się bowiem brzmieniowy następca Kendricka, który na tę właśnie łatkę zasłużył głównie dzięki znamienitemu The Never Story. Moim zdaniem bardziej adekwatne byłoby umieszczenie go gdzieś pomiędzy Lamarem, a J.Colem ale mniejsza o porównania. JID – bo o nim mowa – ma już wypracowaną bardzo solidną pozycję i dostarcza coraz to lepszych materiałów.
Na świeżutkim The Forever Story skaczemy między kolejnymi gościnkami a co za tym idzie – przeróżnymi stylami. Niby wszystko w rapowej ramce, ale często w jej naprzeciwległych końcach. Czasem bardziej R&B, czy też neo-soulowo, chwilami prawdziwie trapowo. I właśnie w tym drugim biegunie JID sprawdził się moim zdaniem najlepiej. Dowodem na to jest Raydar, czyli drugi track na tegorocznym krążku. Destin wlatuje tutaj bez żadnych ogródek. Wchodzi do studia i leci z one-shotem. Wiadomo, pewnie tak nie było, ale najważniejsze to pozostawić dobre wrażenie. Jeśli komuś brakowało tłustych bengierów na tegorocznym Mr.Morale & The Big Steppers (tak, pamiętam o N95), to proszę zajrzeć na The Forever Story. Głód z pewnością zostanie zneutralizowany. A do tego na pewno się nie przejecie.
Janek Dąbrowski