K-LONE – The Word
Będę z Wami szczery – nie spodziewałem się, że ktokolwiek zredefiniuje dla mnie określenie Dream Team. Myślałem, że w mojej głowie to już na zawsze pozostanie amerykańska reprezentacja koszykarzy, która po igrzyskach w Barcelonie w 1992 zasłużyła na ten przydomek jak mało kto. Michael Jordan, Scottie Pippen, Magic Johnson, Larry Bird: jak to przebić? Taki stan rzeczy aktualny był do minionego piątku, kiedy to światło dzienne ujrzało najnowsze wydanie R&S Records.
Tak imponujący zestaw artystów na In Order To Care wiąże się z pewnością z faktem, że kompilacja została wydana jako forma pomocy dla brytyjskiej służby zdrowia. Wszystkie wpływy z tego wydania trafiające do kieszeni wytwórni, przekazane zostaną na NHS (pierwszego maja było to dosłownie 100% wpływów: Bandcamp po raz kolejny uruchomił akcję mającą na celu wsparcie artystów – więcej w materiale Michała Rypla dla DZIEJE SIĘ z 30 kwietnia – odsłuch tutaj). Na 43-utworowej kompilacji pojawili się m.in. Djrum, Forest Drive West, Barker, Special Request, Fracture, czy autor naszego mocograja K-LONE.
The Word to piękny w swojej prostocie numer, który zwraca szczególną uwagę porywającym do tańca beatem. Hipnotyzujący rytm od razu przywodzi na myśl zeszłoroczne wydanie K-LONE’a, uwielbiane przez DJ-ów, Sine Language. Gdybym dostał grosz za każdego seta, w którym usłyszałem ten utwór… no miałbym przynajmniej tyle, ile Kazik Staszewski kiedyś komuś w zębach przynosił. Ale w ogóle się nie znudził! Trzymam kciuki za to, że z The Word będzie podobnie.
Swoją drogą, zachęcam także do zapoznania się z debiutanckim longplayem K-LONE’a, świeżutkim Cape Cira. Tam Josiah Gladwell pokazuje swoje inne oblicze. Brzmienie delikatne, bardzo organiczne i kojące. Zestawienie tego wydania z naszym aktualnym mocograjem, czy Sine Language uwypukla wszechstronność i umiejętności producenckie artysty.
Paweł Szeląg