Kasia Lins – Śmierć w bikini

Powiedzmy to wprost Kasia Lins dokonała rzeczy naprawdę wielkiej. Są bowiem artyści, z których legendą ciężko się mierzyć w jakimkolwiek porównaniu. Myślę, że większość muzyków w tym kraju, gdyby dostało zadanie zinterpretowania któregoś z utworów Grzegorza Ciechowskiego, poległoby sromotnie. Za sukces można by już uznać wykonanie, które, choć pewnie traciłoby większość czaru oryginału, określilibyśmy jako słuchalne”. Lins ryzykuje jednak jeszcze bardziej. Określanie swojej nowej, republikowej” persony, mianem Obywatelki K.L. brzmi jak szaleńcza wręcz buta. Tylko, że efekt jej starań jest fantastyczny.

Gdy kilka tygodni temu usłyszałem pierwszy singiel z nowej płyty wokalistki, Zasypiasz sama, zdębiałem. Lins przepuściła zmysłowość tekstu Ciechowskiego przez mroczny filtr, znany z jej ostatniego albumu OMEN. W efekcie powstało dzieło z jednej strony delikatne i oniryczne, a z drugiej mroczne i nieprzystępne. Śmierć w bikini, jeden z naszych tegotygodniowych Mocograjów, podbija jeszcze bardziej tę horrorową stylistykę. Choć współczesna wersja nie jest może tak rozbudowana aranżacyjnie, jak oryginał Republiki, to w genialny sposób podkreśla bezwstydną, cielesną desperację błagań Obywatela G.C.

Trzymam ogromnie kciuki, by album Obywatelka K.L., który ukaże się na jesień, okazał się równie ogromnym sukcesem, jak dwa pierwsze single. Naprawdę rzadko zdarza się, by porwanie się na autorski materiał tak monumentalnej persony, jak Grzegorz Ciechowski, przyniosło owoc w postaci dzieła, które stoi na własnych nogach jako równie wartościowy twór. Czapki z głów, Obywatelko.

Michał Lach