Kendrick Lamar

Kendrick Lamar

topimpabutterflyalbumcover1-846

Kariera Kendricka Lamara to kinowa fabuła opowieści o underdogu, który wchodzi na szczyt z uniesioną pięścią. Różnicą między filmem a rzeczywistością jest to, że historia rapera z Compton obrana jest z ekranowego patosu i kiczu, a na samym końcu suckes indywidualny to kwestia drugorzędna. Istotne jest jedynie to, co faktycznie niesie za sobą sztuka artysty. Bardzo łatwo mówić dziś o populizmie, handlowaniu wartościami i naginaniem ich fundamentów w zależności od roli narzędzia, którą im przypisano. Hip-hop od lat bezwiednie dryfuje pomiędzy stanem poszukiwania swojej ponownie zdefiniowanej wartości, a chęcią odrzucenia wszelkich schematów. Wszystko to odbywa się za kulisami przepychu, który niezmiennie od drugiej połowy lat 90-tych dominuje jako stereotypowy wizerunek artysty gatunku. Swoim najnowszym albumem Kendrick Lamar udowania, że to nie wizerunek, podejście wobec ram gatunkowych ani zapotrzebowanie definiują faktyczną wartość produktu, a to jak prezentuje się relacja pomiędzy zaangażowaniem w swoją, niezależną koncepcję i traktowanie jej jako równowartościowego elementu procesu twórczego.

Mimo tego, że wszystkie materiały Kendricka sprzed "Section.80" w swojej street-mixtape'owej kategorii zdecydowanie bronią się jakością, to właśnie pozycja z 2011 roku jest wyraźnym punktem zwrotnym w karierze rapera. Zamknęła ona bowiem etap poszukiwawczy i rozpoczęła tę najtrudniejszą drogę – kreowanie nowych rzeczywistości artystycznych przy wykrystalizowanym już stylu. "Section.80" w swojej zawartości równiez było płytą przełomu. Okres zauważania swojej dorosłości w czasach nieograniczonej rozsądkiem energii, na tle zbrodniczych, słonecznych zakamarków LA.

"good kid, m.A.A.d city" to ten właściwy, wielki debiut. Kompletny hip-hopowy album XXI wieku. Kompletny, ponieważ niesamowicie holistycznie podchodzi do gatunku. Dostaliśmy nowoczesne produkcje, jednocześnie utopione w klasycznej stylistyce zachodniego wybrzeża. Materiał o niesamowitym potencjale radiowo-telewizyjno-kasowym, który przy nawet najbardziej przebojowych numerach na pierwszym miejscu stawiał duszę każdej z kompozycji. Jeden z najpiękniejszych koncept albumów hip-hopu z niesamowitą narracją i plastycznymi obrazami, wkomponowany w charyzmatyczne, chwytliwe brzmienie niezaprzeczalnie zabójczo przystępnego muzycznie dzieła. Niewielu artystów w taki sposób potrafiło łączyć wszystkie te elementy.

Po trzech latach wielkości – wielkiego sukcesu artystycznego i popkulturowego, wielkich zwrotek gościnnych, koncertów i wielkich oczekiwań – Kendrick zwyciężył po raz kolejny. Nagrał najlepszy album swojej kariery, w sposób tak niewiarygodny, naturalny, szczery i empatyczny jak nawet wielu fanów artysty nie było w stanie sobie wyobrazić. Futurystyczne, postępowe brzmienie, gdzie mimo wszystko dominuje rozbujany vibe zachodniego wybrzeża lat dziewięćdziesiątych i początku XXI wieku oraz ten kosmiczny klimat funku, soulu i czarnej psychodeli lat siedemdziesiątych. Uduchowiony, niesplamiony populizmem i tanią retoryką afrocentryzm i zażarta walka z rasizmem oraz niesprawiedliwością. Pełen ukłon wobec wszystkich pionierskich gatunków i miejsc, gdzie muzyka dawała nadzieję, pomagała walczyć, niosła rewolucję. Kendrick nie jest pretensjonalny i hałaśliwy. Dokładnie obserwuje siebie i odnajduje analogie; afirmuje życie, mając pełną świadomość tego jak trudno odnaleźć w sobie cokolwiek. "To Pimp A Butterfly" to galaktyczna podróż od "Maggot Brain" i "What's Going On", przez twórczość Public Enemy do 1991 roku, po "Like Water For Chocolate" i OutKast drugiego tysiąclecia naszej ery.