Krzyk historii – o fanatyzmie koszykarskim w Serbii
Koszykówka zazwyczaj jest kojarzona ze Stanami Zjednoczonymi oraz tamtejszą ligą NBA. W Europie na miano koszykarskich potęg zapracowały m.in. Hiszpania, Francja, czy Grecja. Jednakże najbardziej jaskrawym przykładem na Starym Kontynencie jest Serbia, gdzie košarka na przestrzeni dekad zyskała statusu religii.
Unikat na skalę światową
22 listopada 2025 roku, za godzinę rozpocznie się mecz Euroligi pomiędzy Partizanem Belgrad a Fenerbahce Stambuł. Po wejściu na halę napotykam szereg ciężko uzbrojonych funkcjonariuszy policji. Już wtedy wiem, że tego piątkowego wieczoru doświadczę czegoś, co w Polsce jest osiągalne tylko na meczach piłkarskich najwyższego kalibru. Na 30 minut do startu moje uszy wypełniają się kakofonią pisku oraz odgłosów buczenia, która jest powitaniem gości z Turcji.
Po 5 minutach nastrój diametralnie się zmienia – rząd krzeseł w loży prasowej zaczyna się trząść, bo prawie 20 tysięcy kibiców na trybunach Beogradskiej Areny zachowuje się jakby właśnie doświadczyło objawienia. Na boisku pojawili się zawodnicy Partizana. Hałas w hali rośnie z minuty na minutę. Apogeum osiąga w momencie, kiedy spiker zawodów wymawia imię szkoleniowca zespołu z Belgradu i żywej legendy serbskiego basketu – Żelijko Obradovicia.
Mecz sam w sobie nie powala. Fenerbahce od pierwszych minut buduje kilkunastopunktową przewagę, której nie oddaje przez 40 minut gry. Dla mnie prawdziwy spektakl nie dzieje się jednak na parkiecie. Przez większość spotkania kibice dopingują swoich ulubieńców, palą papierosy i wykrzykują całe wiązanki bluzgów w stronę sędziów. W swoim życiu obejrzałem na żywo ogromną liczbę koszykarskich potyczek, ale to, co widzę w Belgradzie przebija wszystko. W przerwie jestem świadkiem sceny, która zostanie w mojej pamięci do końca życia. Trójka sędziowska musi być eskortowana z parkietu, bo w ich stronę leci ogromna ilość śliny wyplutej przez wściekłych kibiców Partizana. Doszedłem wtedy do wniosku, że w Serbii mamy do czynienia już nie z kibicami, a z fanatykami, którzy w momencie wejścia na halę zapominają o świecie zewnętrznym.
Narodziny kultury
W celu zrozumienia koszykarskiego fanatyzmu w Serbii należy się cofnąć do 1923 roku. To właśnie wtedy wolontariusze Czerwonego Krzyża, pomagający otrząsnąć się ludności cywilnej po dramatach I wojny światowej, prezentują mieszkańcom Belgradu grę w koszykówkę. Rozgrywane są pierwsze mecze oraz zakładane są amatorskie ligi. Košarka zdobywa na popularności w okresie drugiej wojny światowej. Jak tłumaczy rzecznik prasowy Partizana Belgrad – Ivan Ivković:
Ludzie pokochali koszykówkę, bo to była dla nich rozrywka w trakcie niemieckiej okupacji. Dzięki bieganiu za pomarańczową piłką myśleli jak przechytrzyć rywala w celu zdobycia punktów, a nie o tym, że ich rodzina zginęła z rąk niemieckich żołnierzy
Rozwój nabiera tempa wraz z końcem wojny i przejęciem władzy przez Jospia Broz Tito. Jego reżim bardzo dobrze rozumie kapitał polityczny drzemiący w sporcie. Zarówno piłka nożna, jak i koszykówka mają za zadanie budować jedność w wieloetnicznym państwie federacyjnym. Na dodatek pomagają odwrócić uwagę społeczeństwa na autorytarne praktyki rządów towarzysza Tito. Władza decyduje się stworzyć system oparty o rozwój infrastruktury i struktur klubowych. Jak nadmienia Ivković:
W marcu 1945 roku członkowie tajnych służb zakładają klub, którego nazwa – Crvena Zvezda* – wprost nawiązuje do ideologii socjalistycznej. Z kolei w czerwcu z inicjatywy członków jugosłowiańskiej armii powstaje Partizan Belgrad mający być hołdem dla partyzantów, którzy odegrali kluczową rolę w wyzwoleniu całego półwyspu bałkańskiego spod nazistowskiej okupacji.
Ich rywalizacja zaszczepia w kibicach ze stolicy Jugosławii fanatyczne postawy.
*PL – czerwona gwiazda
Koszykarskie soft power
W latach 60. kadra Jugosławii dowodzona przez jednego z najlepszych graczy w historii regionu – Radivoja Koracia – zaczyna święcić pierwsze triumfy na turniejach rangi mistrzowskiej. Niestety w 1969 roku Korać ginie w wypadku samochodowym. Rok później Jugosławia uzyskuje prawa do organizacji koszykarskich Mistrzostw Świata. W obliczu tragicznej śmierci lidera bałkańscy kibice nie nastawiają się na triumf swoich rodaków. Podopieczni Ranko Žeravicy niespodziewanie zdobywają złoty medal i zarażają lokalną publiczność miłością do tej dyscypliny sportu.
Seria pokaźnych sukcesów w następnych latach nie tylko buduje wspólnotę wewnątrz kraju, ale jest też świadectwem siły socjalistycznej Jugosławii w rywalizacji międzynarodowej. W okresie zimnej wojny czołowymi narodami koszykarskimi są Stany Zjednoczone oraz Związek Radziecki. Jugosławia rywalizuje z nimi jak równy z równym. Regularne medale przywożone z międzynarodowych rozgrywek tylko napędzają koszykarski szał na Bałkanach. W 1980 roku znika jednak najważniejszy czynnik jugosłowiańskiej państwowości – Josip Broz Tito. Do głosu w republikach dochodzą politycy propagujący dążenia niepodległościowe.
W poszukiwaniu znaczenia
Dino Radja, Vlade Divac, Dražen Petrović i Toni Kukoč to czołowe postaci tzw. Złotej Generacji jugosłowiańskiej koszykówki. W 1987 roku zostają powołani do młodzieżowej reprezentacji prowadzona przez Svetislava Pešicia. Na Mistrzostwach Świata we Włoszech zdobywają złoto, pokonując w finale USA. Kryzysu polityczny w kraju narasta, ale sukcesy koszykarzy wciąż są dla obywateli źródłem dumy i namiastką jedności.
W 1991 roku Federacja wchodzi w etap rozkładu. Rozpoczyna się brutalna wojna domowa, która pochłania życie ponad 140 tysięcy ludzi oraz zostawia traumę w milionach mieszkańców. Pamięć o tych tragicznych wydarzeniach wciąż pulsuje na serbskich trybunach. Wojna i wynikające z niej sportowe wykluczenie – jak choćby brak udziału serbskich koszykarzy w międzynarodowych turniejach do 2000 roku – wpoiły Serbom poczucie odrzucenia i utraconej wielkości.
Dlatego dziś na meczach Partizana czy Crveny Zvezdy emocje przybierają formę fanatyzmu. Hałas, śpiewy, i bezkompromisowe reakcje kibiców można określić krzykiem historii, wyrażającym potrzebę odzyskania znaczenia oraz wiary, że koszykówka nadal jest przestrzenią, w której Serbia może udowodnić światu swoją wartość.
Współcześni gladiatorzy
Nic nie jest większym sukcesem od sukcesu – powtarza trener Pešić.
Współczesna koszykówka tylko wzmacnia tę logikę. Serbia wychowała jednego z najlepszych zawodników globu – Nikolę Jokicia, trzykrotnego MVP i jednokrotnego mistrza NBA. Środkowy Denver Nuggets na pytanie dziennikarza o trudną atmosferęw jednym z meczów Miami Heat odpowiedział:
Brother, I played in Serbia.
Jej reprezentacja należy dziś do absolutnej światowej czołówki, czego potwierdzeniem jest m.in. brązowy medal igrzysk olimpijskich w Paryżu. Te sukcesy nie ostudzają temperatury na halach, działają jak dodatkowe paliwo. Serbska koszykówka wyrosła na potęgę w skali światowej. Atmosfera w serbskich obiektach sportowych pokazuje, że kibice chcą zarówno dorównywać poziomowi sportowemu prezentowanemu przez ich ulubieńców, jak i pokazać światu, że koszykówka dla nich to coś więcej niż sport, to nieodłączny element ich tożsamości.
tekst: Kajetan Krawczyk
red. Alicja Serafin, Hanna Toborowicz