La Femme – No pasa nada

Podłoga łazienki jest przyjemnie chłodna, bęben pralki wiruje za szybą, tak jak wczoraj wirował świat. Koktajl w szklance poddawał się ruchom nadgarstka, dym papierosowy wybierał tę dziwnie poplątaną drogę, światła wirowały wokół stóp unoszących się w tańcu i włosów falujących z każdym ruchem głowy. O! Pralka przyspiesza i czas w nocy zgubił jednostki, a pamięć zgubiła godziny. Nie wiesz jak skończyła się hulanka, ale wczorajszy outfit zaraz będzie jak nowy, bo pranie dobiega końca i No pasa nada.

Nic się nie stało brzmi zwyczajnie, a La Femme interesuje tylko wyjątkowe, wyróżniające się, nietuzinkowe. Francuski był zbyt oczywistym wyborem dla paryskiej grupy, dlatego w warstwie tekstowej postawili na hiszpański. Latynoskich melodii nie przeplatają łagodnie z psych-popem, lecz agresywnie mieszają tworząc nową substancję. Tego jeszcze nie słyszeliśmy. No pasa nada jest jak brazylijska scena muzyki rozrywkowej lat 70. z wisienką je ne sais quoi. To historia (nie)jednej nocy, a my bawimy się świetnie. Na pewno tak wolimy ją zapamiętać.

Oddajcie się chwili, bo rano No pasa nada.

Aleksandra Zajdel