„Łabędziem być” czyli Śląsk Wrocław liderem PKO BP Ekstraklasy
fot. flickr.com
„Są na świecie rzeczy, które się fizjologom nie śniły” – tak można skwitować fakt, że Śląsk Wrocław po 7 kolejkach jest liderem Ekstraklasy. Kto by się spodziewał przed sezonem, że Trójkolorowi będą rewelacją sezonu. Po fatalnej końcówce sezonu i desperackiej obronie przed spadkiem, kibice WKS-u mieli minorowe nastroje. Co sprawiło, że Śląsk przeistoczył się z brzydkiego kaczątka w pięknego łabędzia?
Kluczową rolę w odbudowie Śląska Wrocław ma trener, Vitezslav Lavicka. Gdy w styczniu obejmował klub, kibice byli spokojni o przyszłość klubu. Szkoleniowiec z bardzo dobrym jak na nasz kraj CV – 2x mistrzostwo Czech, 1x mistrzostwo Australii, awans z młodzieżową reprezentacją Czech na Euro U21. Po przyzwoitych kilku spotkaniach na początku rundy wiosennej, fatalna końcówka sezonu i walka o uniknięcie spadku niemalże do ostatniej kolejki. Te wspomniane wydarzenia zasiały ziarno pesymizmu przed następnym sezonem. Dodatkowo, z klubu odeszły dwa podstawowe filary, dzięki którym Śląsk uniknął gry w 1.lidze. Bramkarz Jakub Słowik zamienił Dolny Śląsk na Japonię, a konkretnie Vegaltę Sendai. Marcin Robak, a więc najskuteczniejszy strzelec WKS-u w ostatnich dwóch sezonach odszedł do występującego w 2.lidze, ale mającego wielkie cele na przyszłość – Widzewa Łódź. Trójkolorowi przystępowali do nowych rozgrywek z podobną kadrą i mało kto wierzył, że są w stanie udanie rozpocząć sezon, biorąc pod uwagę ciężki terminarz (Wisła Kraków, Piast Gliwice, Legia Warszawa, Lech Poznań, Cracovia, Lechia Gdańsk, Pogoń Szczecin). A jednak, Śląsk nie tylko jest liderem, ale i jest niepokonany oraz stracił najmniej bramek w lidze – 5 (taki sam wynik ma Mistrz Polski, Piast Gliwice).
Lavicka w każdym z klubów, w którym pracował, hołdował ideałom gry ofensywnej, choć zawsze rozpoczynał budowanie składu od obrony i nie inaczej jest we Wrocławiu. W poprzednim sezonie defensywa Śląska spisywała się katastrofalnie – odpowiedzią na wszystkie cierpienia w obronie nie byli ani Piotr Celeban ani Wojciech Golla ani Igors Tarasovs, którego już w stolicy Dolnego Śląska nie ma. Boki obrony także nie funkcjonowały należycie. Po odbytym okresie przygotowawczym, wszyscy obrońcy wyglądają jak bohaterowie z marvelowskich komiksów. Wojciech Golla po słabym pierwszym sezonie, wyrasta na lidera defensywy. Łukasz Broź przez chwilę był nawet liderem klasyfikacji strzelców. Nowy nabytek, Dino Stiglec nie tylko gra dobrze na lewej obronie, ale i potrafi mocno uderzyć z dystansu, co pokazał w meczu z Wisłą Kraków, kiedy zdobył imponująco wyglądającą bramkę. Piotr Celeban do momentu pojawienia się w składzie nowego zawodnika, Israela Puerto, także wyglądał jak za swoich najlepszych lat kariery. Dawno tak dobrze Śląsk nie wyglądał w defensywie, a to w głównej mierze zasługa Vitezslava Lavicki, który taktycznie bardzo starannie ułożył zespół. Odbudował nie tylko piłkarzy z formacji defensywnej, ale chociażby Krzysztofa Mączyńskiego, który z opaską kapitańską nabrał wiatru w żagle i jest liderem środka pola. Czeski szkoleniowiec zaszczepił ducha walki i zmobilizował drużynę do dalszego działania. Widać to po zachowaniu zawodników na boisku, kiedy to po każdej udanej akcji wzajemnie na siebie krzyczą, motywują, pokazują, że jeden za drugiego wskoczy w ogień.
Skoro jesteśmy przy temacie motywacji to nie ma lepszego speca od tej dziedziny w naszej ekstraklasie od czeskiego szkoleniowca. Przed każdym meczem w szatni wywiesza motta i cytaty, a w budynku przy ul.Oporowskiej znajduje się rozpiska składu, w którym pod 11 pozycjami załączone jest słówko motywacyjne jak ‘’passion’’, ‘’ambition’’ czy ‘’desire’’. I właśnie to ‘’desire’’, ulubione słowo trenera Lavicki, widać najbardziej na boisku. Czy to Jakub Łabojko, wracający przez pół boiska i ratujący straconą sytuację, czy Mateusz Cholewiak, wygrywający pojedynek biegowy, gdy wydawało się, że nie ma szans, aby dobiegł do piłki. Nic dziwnego, że na Stadionie Wrocław, znów zagościł tłum kibiców, którzy odkurzyli z gablot stare koszulki Śląska z czasów gdy był Mistrzem Polski. Prawie 25 000 osób oglądało ostatni mecz z Pogonią Szczecin, co jest czwartą najwyższą frekwencją w historii występów w ekstraklasie wrocławskiego klubu. Wrocławscy kibice chcą oglądać w akcji zawodników, którzy dają z siebie wszystko. Chodzą zobaczyć szybkiego jak struś pędziwiatr Przemysława Płachetę, który szturmem podbija polską ligę (Młodzieżowiec sierpnia w Ekstraklasie). Podziwiają każdą udaną interwencję Matusa Putnocky’ego, który godnie zastępuje Jakuba Słowika.
Żeby nie było za słodko, to do tej beczki pełnej miodu trzeba dołożyć łyżkę dziegciu. Śląsk Wrocław ma zagwozdkę na pozycji napastnika. Sprowadzony pod koniec czerwca, Hiszpan Erik Exposito nie wydaje się być rzetelną opcją na pozycji nr 9. Co prawda zdobył w tym sezonie jednego gola z Piastem Gliwice, ale to właśnie od meczu z dotychczasowym Mistrzem Polski nie oddał żadnego celnego strzału na bramkę. Daniel Szczepan, który często wchodzi z ławki za Exposito, jeszcze nie zdobył bramki w Ekstraklasie. Być może odpowiedzią na ‘’szpicy’’ będzie Serb Filip Marković, który niedawno dołączył do zespołu z Wrocławia. Jednakże warto podkreślić, że ostatni raz występował na boisku 1,5 roku temu. Choć w filozofii Vitezslava Lavicki napastnik nie musi zdobywać tuzina bramek, a wystarczy, że ilość zdobytych bramek będzie rozrzucona na kilku piłkarzy, to wypadałoby, aby napastnicy Śląska popisywali się lepszą skutecznością.
Po przerwie reprezentacyjnej Śląsk w ligowych bataliach zostanie wzmocniony nie tylko wcześniej wspomnianym Markoviciem, ale i Diego Żivuliciem. Chorwacki defensywny pomocnik po perturbacjach z byłym klubem, cypryjskim Pafos, został uprawniony przez FIFA do gry w Ekstraklasie. Ostatnim transferem Śląska okazał się były zawodnik AC Milan – Przemysław Bargiel. 19-latek wyjeżdżał z Polski do Włoch z łatką ‘’wielkiego talentu’’. Teraz po nieudanej przygodzie wraca, aby zaistnieć w polskiej lidze z podobnym skutkiem jak inny Przemek – Płacheta. Nie zapominajmy także o Mateuszu Radeckim, który wraca do gry po kontuzji. W poprzednim sezonie był niedocenianą postacią w zespole z Wrocławia, pomagając w obronie i kreowaniu akcji.
Po 7 kolejkach Śląsk lideruje w Ekstraklasie z jednopunktową przewagą nad drugą Jagiellonią Białystok i trzecią Pogoń Szczecin. To wynik, który cieszy, ale nie zapominajmy, że to dopiero początek nieprzewidywalnej ligi jaką jest Ekstraklasa. Nie jest wykluczone, że za kilka miesięcy Śląsk będzie bił się w dolnej ósemce o utrzymanie (odpukać) albo o europejskie puchary. Najważniejsze cele dla Vitezslava Lavicki na następne miesiące: utrzymanie dobrej postawy w defensywie oraz lepsza forma strzelecka, szczególnie jeśli chodzi o osobę napastnika. Jeżeli Śląsk wykona te zadania, nie mam wątpliwości, że popularny ‘’Zwycięsław’’ doprowadzi ‘’Trójkolorowych’’ do jeszcze wielu ważnych zwycięstw.
Autor artykułu: Bartosz Wieczorek
Piłkarze Śląska Wrocław w niedzielę 15 września o godz.17:30 zagrają na wyjeździe z Górnikiem Zabrze. Więcej o tym spotkaniu w magazynie ‘’O:1 do przerwy’’ w niedzielę o godz.20.
Miesiąc w wykonaniu piłkarzy Śląska Wrocław podsumowała także sportowa redakcja Radia Luz w składzie: Dominik Mazur, Kacper Grabowy, Bartosz Wieczorek