Lil Bo Weep

Lil Bo Weep
W barwnym wizerunku Winony Green wypatrujmy projekcji jej muzyki. Od mnogości oblicz łatwo wpaść w poryw badań, który zaspokoi nam być może tumblr czy inne social media artystki. Istotne jednak jest to, że kolejne odsłony poszerzały horyzonty wśród jakich porusza się emo rap skrywającej się pod dwoma pseudonimami twórczyni. Pomiędzy Unaloon a Lil Bo Weep jest wiele miejsca na Winonę per se. Na dystansie znajdziemy feerię ciekawych rozwiązań, które zdołała wpleść w sieć soundcloudowej sceny, ale też dramat piętrzących się traum życiowych. Akademickie Radio LUZ w cyklu Artysta Tygodnia wspomina Lil Bo Weep, która odeszła 5 marca tego roku w wieku 22 lat.

 

Winona Green urodziła się w Adelaide w Australii i tam mieszkała ze swoją rodziną. W młodości zetknęła się z zaburzeniami odżywiania, które – jak się okaże – fatalnie wpłyną na jej przyszłe zdrowie. Jako nastolatka zmagała się z depresją, zespołem stresu pourazowego oraz uzależnieniem od narkotyków. Sukcesywnie od połowy zeszłej dekady jej imię zyskiwało na rozgłosie wraz z każdym kolejnym numerem wrzuconym do sieci. W Internecie można znaleźć luźne follow-upy do m.in. Bring Me The Horizon albo sample z twórczości Lil Peepa. Początkowe nagrania sprawiają wrażenie bezpośrednich, intymnych wynurzeń w estetyce lo-fi. W warstwie lirycznej brakuje im wyrafinowania, ich siła polega raczej na zbliżaniu słuchacza do trudnych emocji poprzez celne i często brutalne frazy.

Na początku 2020 roku w ramach trasy koncertowej artystka udała się na zachodnie wybrzeże Stanów Zjednoczonych, gdzie spotkała Stevena Mosesa. Wkrótce potem wybuchła pandemia, co uniemożliwiło jej powrót do Australii. Sytuacja stała się trudna, gdy szybko wyszło na jaw, że nowo poznana osoba ma bardzo toksyczny wpływ na Lil Bo Weep. Moses był undergroundowym raperem, z którym związek przyniósł Winonie Green parę komplikacji. Począwszy od problemów finansowych podczas pobytu w USA przez kontakt z heroiną czy fentanylem za sprawą nowej znajomości aż po zdrady i przemoc w ich związku. Ostatecznie rodzinie Lil Bo Weep oraz rządowi australijskiemu udało się ściągnąć ją do domu, lecz wydarzyło się to już wtedy, gdy zdążyła napotkać parę kolejnych nieprzyjemności.

Traumatycznym przeżyciem dla artystki były napaści seksualne, których miał dopuszczać się diler narkotykowy zaopatrujący parę. Moses był tego świadom, a jednak mimo to, utrzymywał z nim kontakt – ponadto środki odurzające były kupowane z pieniędzy piosenkarki. Z tego powodu zabrakło jej środków do życia na dalszym etapie pobytu w odizolowanym Los Angeles, przez co zmuszona była nocować na kanapie u przyjaciół. W tamtym czasie zaszła także w ciążę, która zakończyła się poronieniem w pierwszych dniach marca 2021 roku, gdy Winona przebywała już w Australii. Rok później, w pierwszą rocznice wydarzenia – a jednocześnie parę dni przed swoją własną śmiercią – podzieliła się z fanami żalem, który z tego powodu w niej gościł. Z dodanego wideo można wywnioskować, że Lil Bo Weep stosunkowo niedawno dowiedziała się także o problemach z płodnością, które miałyby być wywołane przez towarzyszące jej w przeszłości problemy z odżywianiem.

Jej muzyka zaspokaja potrzeby wyciszenia się. Podczas odsłuchu nie odstępuje nas przeświadczenie o przebywaniu w matni. Unaloon rozkochana była w modulacjach wokalu, które wywoływały uczucie  alienacji, odrealnienia i budowały senny klimat utworów. Śmiało można mówić o atrybucie sferyczności. Sugestywność wielu jej beatów zyskuje na mocy, gdy powołamy się na ukute lekkimi słowami dyskursu publicznego masy skojarzeń na temat zażywania leków psychotropowych. Codzienność Lil Bo była nimi wypełniona do granic jej wytrzymałości psychicznej.

Długie godziny stanu otępienia, nieporadności i izolacji umysłowej kontrastują z ekspresją mnogich tatuaży, piercingu i barw, które pokrywały ciało artystki. Niewykluczone, że psychotropowe ciągi wywołują potrzebę odbicia sobie zaznanych dysproporcji na płaszczyźnie kontaktu z własnym ciałem i jaźnią.

Teksty utworów Lil Bo urzekają ładunkiem emocjonalnym – można zaszufladkować je jako wyciskacze łez. Obnażają najmroczniejsze zakamarki umysłu i pozwalają odbiorcy poczuć się słuchanym. Po wychwyceniu wersów: „every step i take/ has another twist and turn” z im not one to cry trudno nie pokusić się o rozwinięcie porównania muzyki Unaloon do urokliwego dźwięku pozytywki z baletnicą, która stoi w opustoszałym pokoju. Horrowe cliché napędza narrację o artystce, gdy pośród posępnych melodii wybrzmiewa jej cukierkowy głos.

Funkcje muzyki Lil Bo Weep można określać także poprzez oba pseudonimy, którymi się posługiwała. Pierwszy z nich: Unaloon pochodzi od nazwy buddyjskiego symbolu, który w metaforyczny sposób eksponuje drogę przebytą przez każdego człowieka oraz jego przejście w świecie. Sama artystka dopatruje się w wytatuowanym na własnym ciele wzorze znaczeń leczniczych, terapeutycznych. Drugi, popularniejszy alias, opisuje pierwiastek smutku w jej piosenkach.

W postaci Winony Green łatwo jest się doszukać miłości. Nie inaczej jest z postawą artystyczną. Przekonujące wydają się też jej fascynacje buddyzmem, gdy zetkniemy się z empatią i zasadą pełnej akceptacji zaznanego w życiu cierpienia. Artystka wysławia się z troską o odbiorcę. Podkreśla zamysł, że nie chciałaby, aby jej twórczość wprowadzała go w stan bezwzględnego smutku albo apatii. Chodzi raczej o formę azylu dla chcących obmyć serca i sumienia oraz o efekt odnowy.

W przypadku Lil Bo repeat value ustępuje mantryczności. To muzyka o kroczeniu, niejako przemieszczaniu się po ścieżce życia przy jednoczesnym zatarciu poczucia czasu. Ciekawe i trudne do określenia może być to, czy ma on tu postać cykliczną, czy też linearną. Jest jednak energia w tych utworach, wywołująca myśli o ich postępowości.

Unaloon miała ucho do sampli – umiejętnie wplatała w melodie fragmenty, które utarły się w popkulturze. Choćby w Feel It usłyszymy ambient C418 spopularyzowany za sprawą gry komputerowej Minecraft. Numer dalej (idąc za kolejnością z albumu „Solos”)w „i wrote this song 4 u” uświadczymy obecność rześkiej gitary slacker rockowego bandu Sparklehorse, skąd artystka zapożyczyła też gospelowe chórki do intra. Całe Can’t live w/ myself to twórcza zabawa fragmentami Don’t Go Bring Me the Horizon, a stars like i korzysta z dorobku Johnny’ego Gotha. Jeśli słuchacz poradzi sobie z identyfikacją całej masy tropów, to oczywiście poszerzy mu się wyobrażenie o charakterze słuchanej muzyki. Jeśli natomiast nie zwróci na to nawet uwagi, to na pewno będzie mógł się beztrosko zagnieździć w kojących dźwiękach, które nade wszystko są przyjemne i łatwe w odbiorze.

Przekopując się przez dyskografię, łatwo można napotkać tracki, których produkcja wgniata w fotel. R we 1, Can not fight away my hell, cellphone, throw down your fears, (4am) loops to tylko parę sypniętych z miejsca przykładów uwypuklających kontrast, na przykład względem im not one to cry, confined, Lone Wolf czy im so tired/ june 5 freestyle, gdzie na pierwszy plan wyłania się już obniżona jakość nagrań. Na soundcloudowym profilu Lil Bo Weep znajdziemy parę dj setów, po których serce złamie nam się wpół, a tak zwane klony nabędą w naszych głowach nowego znaczenia.

Co ciekawe, w gąszczu różnorakich brzmień warto pokusić się o wyłuszczenie jeszcze co najmniej jednego oblicza tej muzyki. Na EP-ce Illusions najbardziej odznacza się jej ambientowy charakter. Tutaj też jawi się on w swojej najwyrazistszej formie i przedstawia nam przestrzenie wolne od przytłaczającego poczucia winy i dojmującego smutku. Wydawnictwo z 2021 roku rezonuje na poprzedzające go pozycje w dorobku i pozwala zauważyć, że ciągoty do organizowania rozmytych dźwięków przeplatanych z odgłosami natury lub też ich prefiguracji, znajdują swoje uzasadnienie, np. w cellphone. Illusions można opisać poprzez niewinność, dziewiczość, niezmącony balans i alienację. Można też nie robić tego wcale i pozwolić płycie wyekspediować jaźń w psychotropową symulację.

Winona Green często znajdowała czas na kontakt z fanami. Była dość aktywna w social mediach. Na krótko przed śmiercią nagrała wideo z informacją, że sprawy w jej życiu zaczęły zmierzać w dobrym kierunku, a jej głównym kanałem komunikacji stanie się profil na serwisie tumblr. Przeczesując bogato zdobione strony, nie sposób przeoczyć zdjęć ukazujących masę stylizacji. Green była najprawdziwszym kolorowym ptakiem sceny muzycznej. Z wielką wprawą wplatała w swój look estetyki goth, catgirl i emo. Momentami bawiła się pastel gothem, po to, aby dzień później wrzucić zdjęcie, na którym wygląda niczym hyperpopowe AI, a następnie poprawiała to luźnym fitem bedroom popiary czy demonicznego sukkuba.

6. marca tego roku Matthew Schofield podzielił się w Internecie informacją o śmierci córki. W poście podkreślał nierówną walkę z chorobami cywilizacyjnymi, którą przyszło przegrać Winonie Green. My za to wkraczamy w październik. Jego dziesiąty dzień to jednocześnie Światowy Dzień Zdrowia Psychicznego. Ojciec Lil Bo Weep utworzył niedawno zbiórkę na serwisie gofundme.com, a z zebranej kwoty pragnie utworzyć miejsce upamiętniające postać i życiorys swojej córki. Drugim celem jest przekazaniem reszty pieniędzy na wsparcie młodzieży w zakresie zdrowia psychicznego, depresji i uzależnienia od narkotyków.

 

 

Piotrek Pruszczyk