Little Simz – Offence
Świat usłyszał o tej młodej Brytyjce za sprawą świetnego albumu Stillness in Wonderland, wydanego przed kilkoma laty. Zaskakująca dojrzały i złożony krążek zawiesił poprzeczkę dosyć wysoko. Tym bardziej z niecieprliowścią oczekiwaliśmy nowego długograja tej, niewątpliwie utalentowanej artystki. GREY Area, wydana przed tygodniem, jest pierwszym albumem w jej dorobku, na którym pojawia się tak dużo żywych instrumentów. Ma to oczywiście swoje odbicie w organicznej warstwie instrumentalnej, która właściwie z każdym kolejnym utworem przekonuje do siebie sceptycznie nastawionych dotąd słuchaczy. O niektórych albumach, mówi się że można je kochać lub nienawidzić, cóż w przypadku tego materiału Little Simz nie pozostawia nam wyboru. Przy trackliście wypełnionej tak fantastycznymi kompozycyjnie, aranżacyjnie oraz konceptualnie utworami nie wypada nie bić braw. Chapeau Bas! Coś mi mówi, że będzie to jeden z tych materiałów, do których z chęcią wrócimy wielokrotnie, odkrywając kolejne wyśmienite detale. Zakochaliśmy się w GREY Area już od pierwszych dźwięków, które brzmią dokładnie tak: