Lost Girls: Jenny Hval, Håvard Volden
Ich muzyka migocze gdzieś pomiędzy klubowymi bitami a improwizacjami na gitarze. Między słowem mówionym a melodyjnym wokalem, niczym wyrwanym ze snu. Lost Girls w składzie z Jenny Hval i Håvardem Voldenem to nazwa zespołu z Norwegii, któremu tym razem poświęcamy pasmo Artysta Tygodnia w Akademickim Radiu LUZ.
To muzyka, której najlepiej się słucha wieczorem we własnym pokoju lub u przyjaciela czy przyjaciółki na chacie, siedząc na dywanie i głaszcząc psa. Jenny Hval i jej długoletni muzyczny kompan, Håvard Volden tworzą muzykę w długich ciągach improwizacji, często wyrywani pomysłem ze snu. Praca Hval rozpoczyna się półsennym, luźnym wokalem do czegoś – jak sama nazwała – dziwnego, co wysłał jej Volden. „Oboje nagrywamy zanim wiemy, co tak naprawdę robimy”.
W efekcie powstają utwory przesiąknięte liryką, feminizmem i zmysłowością, zapraszające słuchaczy do ukrytego pokoju, w którym Lost Girls meandruje w procesie artystycznym. Niedokończony i surowy klimat ich muzyki jest doskonały.
With the other hand to tytuł ich nowego singla, który zapowiada drugi album Lost Girls wydany przez niezależną wytwórnię z Oslo, Smalltown Supersound. Selvutsletter ukaże się już 20 października. Zespół zapowiedział ich najnowsze wydawnictwo jako „znikanie w doświadczeniach”. „Znikanie” pojawia się także w tytule albumu, otóż Selvutsletter jest wymyślonym norweskim słowem, neologizmem, którego dosłowne tłumaczenie to „samowymazywacz”. Jest to ktoś, kto sam siebie usuwa z drogi, zaciera. Płyta połączy w sobie intuicyjną i senną atmosferę starszych utworów duetu z eksperymentem i muzyką rockową jako bazą.
Współpraca Jenny Hval i Håvarda Voldena, tworzących Lost Girls sięga ponad dekady wstecz. W 2012 roku wydali oni swój pierwszy, akustyczny album pod pseudonimem Nude on Sand. Zamiast wskrzeszać poprzedni zespół, zdecydowali się na nowy początek dla swojej EP-ki Feeling z 2018 roku. Ich pierwszy długogrający krążek Menneskekollektivet sprzed dwóch lat, został uznany za jedno z najlepszych wydawnictw roku przez Pitchfork, The FADER, Brooklyn Vegan, czy wiele innych magazynów muzycznych.
Na Menneskekollektivet teksty zajmują szczególne miejsce, jak zresztą we wszystkich dziełach z udziałem Hval. Tym razem artystka czuła, że nie jest w stanie napisać dla tej muzyki niczego, co naprawdę miałoby znaczenie i postanowiła nie zamykać się na śpiew. Na płycie czasem po prostu mówi do mikrofonu, czasem znajduje rymy lub frazy muzyczne, a czasem brzmi niczym oprogramowany bot. Możliwe, że w swojej praktyce artystycznej Jenny Hval wciąż eksploruje muzyczne rejony, które tworzy, jednak nigdy nie brzmi jakby była w nich zagubioną dziewczyną. Wręcz odwrotnie, jej praca sprawia, że wszystkie lost girls czują się widziane.
Proces twórczy Jenny Hval w duecie z Voldenem jest bardzo zaskakujący, ponieważ solowo ta artystka jest brutalnie krytyczna wobec własnej twórczości i edytuje ją jak szalony rzeźnik… Połowa duetu Lost Girls, to wokalistka, której cały artystyczny wyraz jest niezwykle złożony. W swojej twórczości splata muzykę, literaturę oraz sztuki performatywne i wizualne. Jest prawdziwą norweską awangardzistką, a jej teksty to poetyckie dzieła. Hval wydała aż osiem albumów solowych, dwa pod pseudonimem Rockettothesky i sześć pod własnym nazwiskiem. Konsekwentnie poszerza granice samej siebie, a jej ciekawość świata pozostaje nieograniczona, od anarchizmu i porno po religię i komedie romantyczne.
Zgubione Dziewczyny to także gitarzysta eksperymentalny, poruszający się pomiędzy swobodną improwizacją, sztuką dźwięku i muzyką rockową – Håvard Volden. Ten 43-letni gitarzysta współpracuje z Hval od 2008 roku, jest także w składzie instrumentalnego noise-rock-jazzowego zespołu Moon Relay. Ma również kilka innych działających projektów, takich jak szwedzko-norweskie trio elektroakustyczne Muddersten i duet z włoskim perkusistą Carlo Costą. Wydał dwa solowe albumy.
Pierwszy singiel, zapowiadający nowe wydawnictwo Lost Girls to With the other hand, który zaczyna się jak medytacja z przewodniczką. Gdy Hval hipnotyzuje nas, byśmy skoncentrowali się na nieznanym świetle i dźwięku, nagłe klaskanie w dłonie przekształca piosenkę z powolnego utworu w taneczny. Najnowszy singiel Ruins zwiększa apetyt na nadchodzącą premierę. Powstawanie utworu Jenny Hval opowiedziała w wywiadzie:
Håvard wysłał mi tę długą, cudowną i kalejdoskopową linię basu i perkusji i nie miałam pojęcia co z tym zrobić. Czułem, że to zbyt trudny materiał, by próbować się z nim zmierzyć i jakoś z nim oswoić. Zaczęłam improwizować głosem do tej muzyki, nieco modyfikując jej części, a utwór zaczął przypominać zagubienie w mieście nocą lub na cmentarzu. Chodzenie w kółko, może bieganie, może ukrywanie się… Po chwili improwizacji zdałam sobie sprawę, że śpiewam o tym rodzaju ruchu (zespołowego), który w latach 90-tych towarzyszył mi, gdy po raz pierwszy zaczęłam grać z innymi ludźmi. Ruins jest o praktyce odkrywania, byciu młodym i zagubionym oraz poczuciu, że jest się blisko czegoś pierwotnego i magicznego.
Żaneta Wańczyk