Lunchmeat Festival 2025

Lunchmeat Festival 2025
Każdej jesieni Lunchmeat Festival zamienia Pragę w centrum audiowizualnych eksperymentów i odważnej elektroniki. To festiwal nowych mediów, który odbywa się w nieoczywistych przestrzeniach, z najświeższą muzyczną selekcją. Obok twórców o międzynarodowej renomie w programie pojawiają się starannie dobrani lokalni artyści. W trakcie wydarzenia panuje atmosfera otwartości, luzu i wspólnej ciekawości co przyniesie dany wieczór.

 

Festiwalowy tydzień

Tegoroczna edycja rozpoczęła się się od dwóch realizowanych na żywo pokazów audiowizualnych. Baron Lanteigne i Seulement pokazali zupełnie odmienne sposoby wykorzystania 24-metrowego ekranu w Centrum Architektury CAMP. Pierwszy, bazujący na połączeniu cielesności z technologią, drugi – na wizualnej zabawie z architektonicznymi formami i dźwiękiem.

Moje oczekiwania wobec środowego wieczoru w klubie Ankali były wysokie. W ubiegłych latach widziałam tam występy bilej kluka (obecnie awoo) i PrisonReligion, którzy kompletnie mnie zachwycili i do dziś pozostają jednymi z moich ulubionych artystów.

W tym roku line-up również nie zawiódł. Wieczór otworzyła członkini kolektywu Gin& Platonic i DJ-ka, Kittylinda, która swoim eksperymentalnym, bardzo płynnym w formie setem zapewniła idealny klimat na nadchodzące koncerty. W jej selekcji znalazł się między innymi jeden z wczesnych utworów Amnesii Scanner – a po tej stronie internetu kochamy Amnesię Scanner

W dalszą część nocy z lekkością wciągnęła nas zachwycająca Ouri, a wieczór zamknął Amselysen ze swoim show American Vulgarities (You’re my Lucky Star ☆). Ubrany w garnitur w stylu lat 90., niczym postać z serialu Severance, wypowiadał antysystemowe hasła. Całe doświadczenie przypominało mroczną, alternatywną rzeczywistość, z jednym z najlepszych soundtracków, które można sobie wyobrazić.

See you dancin’

W czwartek Lunchmeat przejął przestrzeń Trade Fair Palace Narodowej Galerii w Pradze. To miejsce wyjątkowo przyjazne uczestnikom festiwalu – podziemna sala główna pełni rolę amfiteatru, a betonowe schodki pozwalają oglądać część pokazów na siedząco i odpocząć nie opuszczając koncertu.

Festiwal dba również o strefę chillout’u. Na parterze znajduje się przestronna, wewnętrzna przestrzeń z leżakami, w której można znaleźć chwilę ciszy, porozmawiać i w cieple wymienić się wrażeniami z koncertów, bez konieczności przekrzykiwania muzyki. To z pozoru drobna kwestia, która jednak mocno wpływa na komfort i jest wyjątkowo doceniana przez widzów.

Muzycznie weekendowa część Lunchmeatu to nie tylko taneczne DJ sety. Większość nocy jest wzbogacana o elementy wizualne – oświetlenie i projekcje tworzą pełne doświadczenie sensoryczne. Program często uzupełniają też elementy performatywne, takie jak wręcz teatralny występ Colina Selfa, autoekspresyjny live kodiki i surrealistyczne show od Mun Sing. W pamięci na długo zostanie mi także światowa premiera nowego performansu Yan Higa. Było to piękne wizualnie działanie sceniczne, wciągające w nowy świat, prosto z filmu science fiction.

 

Wyjątkowym momentem było dla mnie zamknięcie festiwalu. Heith z niesamowitą charyzmą, delikatnością i muzyczną wrażliwością zahipnotyzował publiczność. Swoją interpretacją live albumu Escape Lounge stworzył atmosferę intymności i wspólnoty – mimo że leżałam w tłumie nieznajomych, nie czułam się obco. W rozmowach z innymi widzami dowiedziałam się, że wielu miało podobne odczucia, a spokój, którym otulił nas Heith, pozostał z nami na długo po zakończeniu festiwalu.

Natalia Kubik (aka Leandra)