Mac Miller – 5 Dollar Pony Rides
Równo 5 lat po wydanym pośmiertnie albumie Circles na serwisy streamingowe trafiło kolejne, być może ostatnie już zagubione dzieło Maca Millera. W przeciwieństwie do następcy albumu Swimming z 2020 roku Ballonerism to znacznie wcześniejszy wycinek historii rapera z Pittsburgha. Nagrany na początku 2014 roku ostatecznie posłużył za kreatywne preludium do mixtape’u Faces, sam jednak nigdy nie ujrzał oficjalnie światła dziennego. Aż do teraz.
Ciężko pisać o twórczości Maca obiektywnie. Jasne, mógłbym opowiadać teraz o tym, jak bardzo słychać, że Balloonerism powstawało w formie mocno improwizowanych jam sessions i że bliżej mu momentami do neo-soulu, czy neo-jazzu, niż rapu. To prawdopodobnie najbardziej eksperymentalne dzieło Millera, zachwycające lekkością i przestrzenią niektórych podkładów, utrzymanych zdecydowanie w bliskich niebieskiemu odcieniach. No właśnie, tylko czy to ma aż tak wielkie znaczenie?
Twórczość niewielu artystów niesie bowiem tak silne przesłanie emocjonalne dla tak wielu ludzi, jak właśnie Maca. Szczególnie wspomniane już duo Swimming i Circles pokazało w jeszcze jaśniejszym świetle jego wrażliwość, zagubienie i przede wszystkim szczerość by mówić o tym, że życie bywa bardzo ciężkie. Ballonerism również przesączone jest melancholią, przytłoczeniem dorosłością i pragnieniem rapera, by wyrwać się za wszelką cenę z szarości i beznadziei. Najczęściej destruktywnie dla siebie dzięki narkotykom. Zamykający album wstrząsający Tomorrow Will Never Know z każdym kolejnym odsłuchem zaś staje się coraz cięższy do przetworzenia, biorąc pod uwagę okoliczności śmierci McCormicka.
Mimo wszystko nie jestem w stanie odbierać Ballonerism inaczej, niż pięknej, przypadkowo odnalezionej pamiątki po zmarłym przyjacielu. Choć wzbudza smutek i łzy przypomina, jak wyjątkowa była jego obecność. A niewiele jest tu piękniejszych momentów, niż prześliczne 5 Dollar Pony Rides. W tym tygodniu więc będziemy Wam go prezentować na antenie Radia LUZ jako mocograj.
Michał Lach