Madison McFerrin ft. Bobby McFerrin – Run

Siedem długich lat minęło od błyskotliwej debiutanckiej epki Madison McFerrin – Finding Foundations, zanim utalentowana wokalistka wydała swój pierwszy longplay. I Hope You Can Forgive Me ukazało się finalnie w połowie maja tego roku i choć McFerrin zaczynała, jak jej słynny ojciec Bobby, zupełnie a cappella, w międzyczasie zasmakowała w połączeniu delikatnego neo-soulu z wysublimowaną elektroniką spod znaku jej brata Taylora (który zresztą wyprodukował jej najgłośniejszy dotąd singiel Try). Debiutancki krążek łączy tym samym oba te korzenie i choć nie można określić go jako albumu a capella, Madison dba o to, by jej głos mógł wybrzmieć sauté tam, gdzie uważa to za słuszne. W mocograjowym Run, jednym z hajlajtów płyty, po raz pierwszy zresztą spotyka się w jednym nagraniu z ojcem, który akompaniuje jej wokalnie w chórkach.

A ja, choć wspomniałem i o Bobby’m, i o Taylorze, by przybliżyć sylwetkę ich debiutującej krewnej, czuję się w obowiązku dopowiedzieć, że choć obaj panowie z pewnością mieli wpływ na brzmienie i muzyczne inspiracje Madison, nie powinno się postrzegać jej wyłącznie przez ich pryzmat. Jej wrażliwość, niesamowity talent wokalny, szczerość, znakomity songwriting, dystans do siebie i wreszcie ewoluująca, nabierająca kolejnych kształtów wizja własnej muzyki nie dają zamknąć się w ramach dyskografii innych twórców. Jej kameralny koncert przed kilkoma laty we wrocławskim Starym Klasztorze pozostanie w mojej pamięci jako jedno z najpełniejszych doświadczeń z muzyką na żywo w moim życiu. Go, Madison! Cokolwiek przeskrobałaś, wybaczamy!

Kurtek Lewski