Makèz – City of All
Makèz to duo holenderskie, ale z początku prawie dałem się nabrać na ich francuskość (w tym tygodniu w mocograjach prawilny Francuz może być tylko jeden). Sytuacja podobna, co z trochę zapomnianym dziś Anglikiem Louis’em La Roche, który do tej pory piecze swoje bagietki na mące marki French Touch, ale debiutującym teraz amsterdamerom taka charakteryzacja wychodzi jeszcze lepiej. Mimo tego ucho wprawnego słuchacza na pewno wychwyci jeden szczegół: album City of All jest po prostu zbyt… perfekcyjny, by rzeczywiście być francuskim.
O jakości house’u znad Sekwany stanowi bowiem niepodrabialna nonszalancja; perfekcja w tym przypadku będzie wynikiem niepowtarzalnego podejścia do muzycznego surowca, które tworzy unikalną atmosferę – rzadko kiedy zaś łączy się z doskonałą realizacją zamierzonego celu. Oj dobra dziadku, teoria teorią, ale najnowsza pozycja z prowadzonego przez Detroit Swindle labelu Heist to rzecz rzeczywiście bezbłędna. Z niej to mocograjem został utwór tytułowy – m.in. dlatego, że puszcza wyraźne oczko do legendarnych, niekończących się pasaży pewnej piosenki opartej o tamburyn, smyczki i rurę.
Sebastian Rogalski