Pet Grotesque – Pingin’ Alone
Na pierwszy rzut oka wydaje się, że Pingin’ Alone jest niczym więcej, niż chwytliwym numerem opartym o mocną linię basu, jasno inspirowaną stylem Future Islands. I pewnie, można na tym poprzestać, choć nowy numer Caluma Armstronga (znanego jako Pet Grotesque) może zaskakiwać na wielu innych poziomach – jeżeli tylko mu na to pozwolimy.
Otwierając uszy na to, co tym razem proponuje nam rezydujący w Londynie artysta, łatwo zauważyć satysfakcjonujące zderzenie linii rytmicznej z migoczącymi dźwiękami indie-popowych syntezatorów. Podobnie, bo na zasadzie kontrastu, działają także wokalizy, gdzie falsetowe zwrotki (wraz z mostkiem) uosabiają wszystko, co kochamy w post-newromanticowych, ejtisowych stylówkach. Refren natomiast śpiewany jest na chłodno, wręcz coldwave’owo. Do tego rozbudowana aranżacja ostatniej sekwencji, z wacky-syntetycznymi dęciakami. No bajka.
Przy okazji publikacji singla Calum nie omieszkał zapowiedzieć też zbliżającej się premiery swojego drugiego w karierze albumu (artysta debiutował w 2018). Female Synth Player trafi do nas już 13 listopada. Prywatnie mam nadzieję na znacznie więcej zachwytów – zatem, jak mawiają za oceanem, fingers crossed.
Michał Rypel