Purity Ring – Stardew
Pierwszy kwartał tego roku obfituje w synthpopowe nowości. Świeżymi albumami uraczyli nas już m.in. Grimes oraz zespół Poliça. Z wieloletniego letargu przebudziła się także Ultraísta: grupa pod przewodnictwem Nigela Godricha. Najbardziej jednak cieszy mnie, że – po dwóch latach bez oznak życia – swój powrót ogłosiło również Purity Ring!
Pod tą nazwą kryje się kanadyjskie duo, które zasłynęło z momentami groteskowej liryki zestawionej z cukierkowym trapowym brzmieniem. Skąpany w efektach wokal Megan James niezmiennie krąży wokół tematyki ciała i natury, skutecznie pobudzając wyobraźnię słuchaczy. Aranżacje Corina Roddicka równoważą tę głębię, serwując nam charakterystyczne kompozycje, w których prym wiedzie maszyna perkusyjna i syntezator. Równie ważnym instrumentem pozostaje sample oparte o głos Megan, przybierające często mętne i powykręcane formy.
To wszystko wyraźnie słychać na stardew. Nasz tegotygodniowy mocograj bezbłędnie odnosi się do nieco już zamglonej przeszłości, w której wszyscy jaraliśmy się witch housem. By kompletnie zatracić się w tęsknocie za początkiem ubiegłej dekady, trzeba będzie poczekać do trzeciego dnia kwietnia. Właśnie wtedy światło dzienne ujrzy trzeci album Purity Ring zatytułowany WOMB.
Dominik Świątek