ROSALÍA
Nic co boskie nie jest jej obce
W świecie muzyki popularnej 2025 roku, której blisko do wtórności i kanciastości tworów sztucznej inteligencji, Rosalía Vila Tobella stworzyła album (jak sama mówi) w pełni ludzki. Bez sztucznie wygenerowanych dźwięków i linii melodycznych naszpikowanych gładką i lekkostrawną nieprzypadkowością. Już nie pierwszy raz na antenie Radia LUZ jest naszą Artystką Tygodnia.
Rosalía, znana ze swojej śmiałości w przekraczaniu i zacieraniu granic gatunkowych, po takich wydawnictwach jak El Mal Querer i Motomami, wydała 7 listopada kolejny album zatytułowany LUX. Jej najnowsze dzieło jest bezpośrednim ukłonem w stronę klasycznego wykształcenia artystki (śpiew flamenco zaczerpnięty z kultury andaluzyjsko-muzułmańskiej), a zarazem manifestem głodu tego, co wyłącznie ludzkie i nieidealne — dramatyczne, pompatyczne, a co najistotniejsze emocjonalnie nieoszlifowane. Rosalía tworzy własną wizję przy akompaniamencie London Symphony Orchestra i z użyciem elektronicznych akcentów. Jest to muzyka, która wymaga od słuchacza niemal tyle samo, ile wymagała od niej w trakcie procesu tworzenia. Album inspirowany jest żywotami świętych kobiet i mistyką z różnych zakątków świata. Powstał w trzynastu językach (według części źródeł nawet czternastu), co tylko podkreśla jego monumentalny, ponadkulturowy charakter. Ogrom tych inspiracji nie oznacza zaniechania wymiaru indywidualnego, ale jest to linia ruchoma, która nigdy do końca się nie ujawnia.
Sexo, Violencia y Llantas
Track 1
Primero amaré el mundo/ Y luego amaré a Dios. Intro fortepianowe z utworu otwierającego LUX brzmi jak szkic pozostawiony w szufladzie, a jednak to właśnie w tych drobnych niedoskonałościach, w mikrodrżeniach strun głosowych, Rosalía znajduje prawdę — im więcej szczelin, tym więcej światła. Sama powołuje się na Cohena i jego słynne „there is a crack in everything”, jakby te pęknięcia były dla niej drogowskazem: miejscem, gdzie zaczyna się sens.
Reliquia
Track 2
W Reliquia Rosalía śpiewa o tym, co czyni ją sobą i jednocześnie rozprasza w świat. Fragmenty jej życia pozostają w każdym miejscu, w którym była: Paryż, Mediolan, LA, Barcelona. Język, czas, oddech, uśmiech, ślady obecności stają się relikwiami, które nosi ze sobą i pozostawia w różnych miejscach. Utwór inspirowany jest świętą Rozą z Limy, a przez metaforę relikwii bada pojęcia poświęcenia i pamięci. Klasyczne smyczki w utworze są energiczne i lekkie, a syntezatory przekształcają się w pulsujący bas, dzięki któremu mamy wrażenie niekończącej się projekcji wspomnień.
Mio Cristo Piange Diamanti
Track 5
Imperfetti agenti del caos („niedoskonali agenci chaosu”) — śpiewa artystka o sobie i o tej drugiej stronie, która razem z nią splata losy, równocześnie rozsypując i budując na nowo. Ten motyw wzajemnej dezintegracji i odrodzenia staje się symboliczną podróżą przez współzależność i miłość. W jednym z wywiadów Rosalía wspomniała, że ten utwór kojarzy się jej z babcią, wielką fanką Pavarottiego. I rzeczywiście nie brak tu dramatyzmu wielkiego śpiewaka.
La Yugular
Track 11
Inspirując się mistyczną postacią Rābiʿi al‑ʿAdawiyya, Rosalía wplata arabskie frazy i tradycje muzyczne, tak że różne kultury i światy przenikają się w obrębie jednej opowieści. Każdy człowiek istnieje w ramach najmniejszych cząsteczek, a wszechświat istnieje w ramach funkcjonowania niewidocznych procesów, które przenikają się nawzajem, tylko na pozór istniejąc osobno. Poetyckie pytania o wagę duszy z głosem Patti Smith w tle nadają utworowi rytm, w którym świat stapia się w cudowną i wytłumaczalną jedność.
Magnolias
Track 15
Horacjański przekaz utworu, zdający się wołać Non omnis moriar — Nie wszystek umrę, mówi o śmierci jako o ważnej części życia. Magnolie są kwiatami wieczności — samowystarczalne, rosły już w czasach prehistorycznych w takiej samej formie, w jakiej istnieją obecnie. To sprawia, że ich symbolika w utworze jest pomostem pomiędzy przeszłością a teraźniejszością. Śmierć i strata traktują nas tak samo bez względu na to, kim jesteśmy, Rosalía przedstawia swoją osobistą wizję pogrzebu. Nie jest ona typowa, bo raczej szczęśliwa i niezwykła — pełna wina, śmiechu, cygar i czekolady.
Y lo que no hice en vida, lo hacéis en mi muerte.
Zamykając album, Magnolias nie kończy, lecz otwiera przestrzeń, a mantrowy rytm i obecne w tle dzwony stają się mostem między tym, co widzialne, a tym co transcendentalne.
Aby w pełni przeżyć LUX wbrew pozorom niepotrzebne są konteksty lub znajomość języków, choć ten album jest nimi naszpikowany. Czysta i niezdławiona emocja zostaje zakomunikowana w niezaprzeczalnie ludzki i uniwersalny sposób, nie rywalizując ze sferą artystycznego przesłania.
Album LUX to wgląd w sztukę absolutną. Taką, której głównym celem jest dotarcie do najczulszych punktów. Przenika, prześwietla, kontrastuje i zmienia. Przypomina próbę odwzorowania nieuchwytnego momentu wewnętrznego przebudzenia i zmiany tonacji, bo z każdym przesłuchaniem stajemy się kimś nieco innym.
Julia Prus