Rozegrane na LUZie
Kolejne wydanie Rozegranych na LUZie już jest! W tym tygodniu zabieramy was w sportową podróż. Zaczynamy na Filipinach, gdzie nasza kadra futsalistek walczyła w Mistrzostwach Świata. W drodze do domu robimy szybki przystanek i sprawdzamy, co słychać w rywalizacji skoczków narciarskich. Nastepnie wracamy na Dolny Śląsk i zaglądamy, jak radzi sobie IM Rekord Jelcz-Laskowice. Z kolei na koniec siadamy wygodnie w fotelu, i słuchamy co dzieje się w świecie piłki nożnej.
Polki piszą historię – pierwszy mundial kobiet w futsalu.
Reprezentacja Polski kobiet w futsalu znalazła się w elitarnym gronie reprezentacji, które powalczyły o Mistrzostwo Świata – pierwsze w historii. Wcześniej odbywały się zawody międzynarodowe, ale nigdy nie był to Mundial. Futsalistki pozostawały do tej pory w cieniu nie tylko futsalistów, ale również piłkarek. FIFA w 2022 roku podjęła decyzję o zorganizowaniu pierwszych oficjalnych Mistrzostw Świata, które potrwają do 7 grudnia.
Organizacja turnieju
Choć wiele państw zgłosiło swoją chęć organizacji Mistrzostw Świata kobiet w futsalu, gospodarzem zostały Filipiny. Kraj ten ma w swojej historii m.in. Mistrzostwa Świata w koszykówce mężczyzn, co znacznie podbiło ich kandydaturę. W zawodach bierze udział 16 reprezentacji, w tym, oczywiście, Polska. Każda z nich przeszła najpierw weryfikację na własnym kontynencie.
Polki stały się jedną z 4 drużyn europejskich na turnieju, tuż obok Hiszpanii, Portugalii i Włoch. Drużyny zostały podzielone na 4 koszyczki, zgodnie z ich miejscem w światowym rankingu. Polska, znajdująca się na miejscu 14, została przydzielona do koszyczka trzeciego, z którego trafiła do grupy A.
Selekcjoner powołał do kadry stały zestaw zawodniczek, jak pisze portal Futsal Polska:
Zaskoczeń w powołaniach nie ma – Wojciech Weiss postawił na te zawodniczki, które regularnie powoływał do tej pory. Do „żelaznej” czternastki dokooptowana została trzecia bramkarka, Wioletta Myjak.
15 zawodniczek wyruszyło więc na Filipiny stworzyć historię pierwszych Mistrzostw Świata w futsalu, gdzie miały zacząć zmagania w fazie grupowej. Ta podzielona została na mecze w czterech grupach po cztery zespoły. Obok reprezentacji Polski w grupie A znalazły się gospodynie turnieju – reprezentacja Filipin, a także Maroko oraz Argentyna (będąca drugą najlepszą reprezentacją Ameryki Południowej). Na papierze Polki miały wszystko, by wyjść z grupy z przynajmniej drugiego miejsca.
Co się stało z tym Marokiem?
Pierwszy mecz nasze reprezentantki zagrały już 21 listopada. Ich rywalkami były reprezentantki Filipin. Początek spotkania okazał się bardzo nerwowy, ale zgodnie z oczekiwaniami, Polki wyszły z tego starcia zwycięsko nie pozostawiając przeciwniczkom najmniejszych szans. Dwoma bramkami popisała się Julia Basta, a poza nią na listę strzelczyń wpisały się także Klaudia Dymińska, Julia Szostak oraz Natalia Matuszewska (jedna z bramek była trafieniem samobójczym).
Następnie czekał je wielki test – mecz z Argentyną, która pokonała wcześniej Maroko, również 6:0. Zaledwie w pierwszej połowie Polki straciły już 3 bramki, ale czerwoną kartkę (jako konsekwencję dwóch żółtych) obejrzała jedna z kluczowych zawodniczek Argentyny – Silvina Nava. Polki nie odpuściły do końca – świetnym trafieniem popisała się Agata Bała. Drugą bramkę zdobyła Anna Chóras, ale nie wystarczyło to do zwycięstwa. Trzeba jednak zauważyć, że rezultat ten był wynikiem olbrzymiego pecha – Polki trzy razy w drugiej połowie obijały słupki i poprzeczkę rywalek. Gdyby nie minimalna niecelność, prawdopodobnie zwyciężyłyby w tym spotkaniu.
Była to jednak sytuacja, której można się było spodziewać. Meczem o wszystko stał się mecz z Marokiem, znajdującym się na 31. miejscu w światowym rankingu. Mecz rozegrany 27 listopada okazał się jednak nieszczęśliwy dla naszych reprezentantek. Choć tworzyły one więcej akcji i przeważały przez dużą część spotkania, to strzał Jasmine Demraoui okazał się decydujący. Polska walczyła do samego końca, nasze futsalistki podjęły jeszcze kilka prób, ale żadna z nich nie okazała się celna lub wystarczająco skuteczna. Tym samym, reprezentacja Polski pożegnała się z pierwszym turniejem Mistrzostw Świata w futsalu kobiet po fazie grupowej, zajmując w niej trzecie miejsce grupy A oraz będąc jedną z 16 najlepszych drużyn świata!
Co dalej?
Aktualnie jesteśmy w trakcie ćwierćfinałów, których pary prezentują się następująco:
- Argentyna – Kolumbia
- Hiszpania – Maroko
- Portugalia – Włochy
- Brazylia – Japonia
W najbliższy piątek czekają nas półfinały, które wyłonią pary walczące o trzecie miejsce oraz te, które zmierzą się w finale. Te najważniejsze spotkania odbędą się 7 grudnia.
Nic się nie stało!
Ale naprawdę – nic się nie stało! Oczywiście, zarówno w kibicach, jak i zawodniczkach pozostaje niedosyt. Reprezentacja Polski dała jednak dobry występ na pierwszym turnieju takiej rangi, znajdując się w gronie elitarnych debiutantek. Ważne jest też to, jaką rolę może odegrać ten turniej dla rozwoju futsalu kobiet. To ogromna szansa, budowanie gruntu pod przyszłe lata i następne pokolenia futsalistek, które, być może, będą miały więcej szans na pokazanie się na arenie międzynarodowej. Polska postawiła swoją cegiełkę w tym celu. Wielka wola walki i ogrom zaangażowania wskazują na to, że to dopiero początek historii naszej reprezentacji!
tekst: Kornelia Polis
Skoki narciarskie – lecimy dalej!
Sezon Pucharu Świata rozkręcił się na dobre. Choć odbyło się (można powiedzieć, że zaledwie) 5 konkursów, to rekordy zostały już pobite – zarówno skoczni, życiowe zawodników, czy także te wszechczasów! Podsumujmy zatem, co na skoczniach piszczy.
Ach, wietrzna Ruka…
Na początek weźmiemy na tapet miniony weekend ze skokami, ale okazał się on taki jakby… prawie bez skoków. Wiatr w Ruce kolejny rok nie dał za wygraną i mieszał szyki, przez co odbył się jedynie sobotni konkurs, w dodatku w jednoseryjnej odsłonie. Zwyciężył Słoweniec Anze Lanisek, co było jego drugą z rzędu wygraną w konkursie PŚ, a podium uzupełnili Ren Nikaido z Japonii oraz Domen Prevc, również ze Słowenii. Wspomnianych dwóch Słoweńców zajmuje obecnie czołowe miejsca w klasyfikacji generalnej. Jeżeli chodzi o biało-czerwonych – punkty zdobył tylko Kacper Tomasiak, który zakończył rywalizację na 18. pozycji.
Rekord skoczni w Falun
25 listopada rywalizację na szwedzkiej skoczni K-90 rozpoczynaliśmy z rekordem Severina Freunda z 2015 roku, wynoszącym 97m. W pierwszej serii tegorocznego konkursu Stefan Kraft wylądował pół metra dalej i chociaż Austriak ostatecznie wygrał całe zawody, to nie za długo cieszył się z najdłuższego soku oddanego na tym obiekcie. W drugiej serii Philipp Raimund z Niemiec poszybował na 99,5m! Ale właśnie – Kraft wygrał konkurs, a to oznacza…
REKORD WSZECH CZASÓW W PUCHARZE ŚWIATA
Po 12 latach ciężej pracy i startów w zawodach najwyższej rangi, Stefan Kraft zdobył 15811 punktów. Pobił tym samym dotychczasowy wynik Janne Ahonena (15758) i został liderem klasyfikacji generalnej wszech czasów. Dodatkowo triumf w Falun był jego 46. wygraną, czym wyrównał osiągnięcie innej legendy tej dyscypliny – Mattiego Nykaenena. Lepszy wynik osiągnął tylko jeden zawodnik w historii – Gregor Schlierenzauer (53 wygrane). Wymienieni panowie zakończyli już swoje kariery, natomiast Stefan Krat nie powiedział jeszcze ostatniego słowa… Choć obecnie pauzuje w rywalizacji, bo tak jak zapowiedział wcześniej – po Falun wrócił do domu, aby być obecnym podczas narodzin pierwszego dziecka.
Więcej sukcesów!
Zmagania w Szwecji to również najlepszy życiowy wynik Stephana Embachera (Austria) – zawodnik ten zadebiutował na podium zawodów Pucharu Świata, zajmując 2. miejsce. Anze Lanisek z kolei po raz pierwszy w karierze (trwającej już od ponad 11 lat) przyodział żółty plastron lidera klasyfikacji generalnej.
Nasi też tu są!
Polska również może pochwalić się nowym życiowym osiągnięciem po zawodach w Falun, tym razem jednak kobiecych. Nasza reprezentantka – Anna Twardosz, po raz pierwszy zakończyła rywalizację w TOP 10.
Już w najbliższy weekend Puchar Świata zawita do Polski. Na 4 i 5 grudnia zaplanowano konkursy indywidualne kobiet, natomiast mężczyźni powalczą 6 i 7 grudnia, również indywidualnie. Będzie to jednocześnie ostatnia okazja, aby zobaczyć Kamila Stocha na skoczni im. Adama Małysza (przynajmniej w ramach PŚ). Jedno jest pewne – emocji nie zabraknie!
tekst: Monika Duś
Rekordowy apetyt Lwów
Ostatnia środa listopada. Pierwszy zimowy mróz rumienił policzki i szczypał nosy, a zimowa aura za oknem przypominała baśniową opowieść. W ten cichy i zarazem pełen napięcia wieczór Lwy pożarły Anioły.
Jelczańska sensacja
IM Rekord Jelcz-Laskowice już zapisał się złotymi zgłoskami w historii dolnośląskiej siatkówki. Ich dosłownie rekordowy rajd w TAURON Pucharze Polski znalazł się w nagłówkach wielu portali i gazet. O tym dolnośląskim drugoligowcu, który kolejno wyrzucał za burtę turnieju faworyzowane drużyny, zrobiło się głośno w siatkarskim świecie. Pierwszą sensacją było zwycięstwo 3:2 nad zeszłorocznym… Plusligowcem, czyli GKS-em Katowice. Kolejny mecz wcale nie był łatwiejszy, choć przeciwnik zdecydowanie nie mógł równać się osiągnięciami ze słynną “Gieksą”. MTS Międzyrzec Podlaski postawił wysoko poprzeczkę. Oni także nie mieli nic do stracenia, choć utracić mogli wszystko. Pięć setów musiało rozstrzygnąć zażarty bój o awans do 4 rundy turnieju. Niewiele zabrakło, aby tie-break wymknął się ekipie jelczańskich Lwów. Jednak zimna krew juniorów w polu serwisowym uratowała wynik.
Mix młodości z doświadczeniem
Podopieczni Krzysztofa Janczaka i Krzysztofa Pilawy to przede wszystkim wychowankowie jelczańskiej akademii. Wchodzący z wielkim hukiem w świat dorosłej siatkówki juniorzy mogą liczyć na pomoc doświadczonych ligowców, tzw. “starych, ale jarych wyjadaczy”. Arkadiusz Olczyk, Grzegorz Kukla i Janusz Górski uzupełnili stado. Dzięki temu Lwy mogły stanąć naprzeciw Aniołów. CUK Anioły Toruń przyjechały do Jelcza prawie jak po swoje. Wicelider plusligowego zaplecza, Tauron 1.Ligi był murowanym kandydatem do awansu. Jak się okazało walki starczyło na półtorej seta. Torunianie przedłużyli nieco rywalizację, ale ostatecznie zostali pokonani 1:3 musieli pożegnać się z Pucharem Polski.
Apel do studentów
Podróż jelczańskiej drużyny ma ogromne znaczenie. Podopieczni Krzysztofa Janczaka nie tylko przypomnieli wszystkim, że Dolny Śląsk to ważne miejsce na siatkarskiej mapie, ale także pokazali, jak silnym są ośrodkiem siatkarskim. Mają realne szanse na awans do 1.Ligi, ale co najważniejsze zaszczepiają pasję do siatkówki wśród młodzieży. To właśnie zdolne dzieci i nastolatkowie stanowią siłę IM Rekordu – od Lwiątka do dorosłego Lwa. Co ciekawe, sukces klubu z Jelcza-Laskowic jest także ważny z perspektywy Politechniki Wrocławskiej. Włodarzem IM Rekordu jest wykładowca uczelni dr inż. Piotr Piechota. Zatem drodzy Studenci, przed Wami ważne zadanie. 17 grudnia udajcie się do hali w Jelczu-Laskowicach i kibicujcie siatkarzom IM Rekordu. Zapiszcie ten dzień w kalendarzach, bo właśnie wtedy jelczanie będą mieli szansę po raz kolejny zadziwić wszystkich. Oby Lwie kły nie stępiły się od Stali. Stal Nysa wyeliminowała z rozgrywek Gwardię Wrocław. Trzymamy kciuki za dolnośląski rewanż i awans do ćwierćfinałów Pucharu Polski 2025/2026. Niech moc będzie z Lwami!
tekst: Joanna Wicherska
Jeżeli w waszej opinii uderzyliśmy w zbyt niszowe tony to zachęcamy do wysłuchania podsumowania ostatnich wydarzeń z piłkarskich stadionów, które przygotowali Kornelia Polis oraz Jakub Popiel!