Sampha ft. Little Simz – Satellite Business 2.0


Dualizm twórczości Samphy widoczny jest gołym okiem. Choć artysta na swoim koncie ma zaledwie dwa krążki, są to wydawnictwa nadzwyczaj istotne. Z absolutną pewnością stwierdzić, że o ile tempo pracy preferowane przez brytyjskiego wokalistę nie zalicza się do najszybszych, o tyle czas oczekiwania nadrabiany wielowarstwowością oraz dokładnym zadbaniem, nawet o najmniejsze detale. Zeszłoroczny album Lahai był w mojej opinii projektem roku i tytuł ten wygrał z dosyć solidną przewagą. Najnowszy singiel po raz kolejny zaznacza zmianę tonu, z jakim kojarzymy muzykę Samphy.

Pierwsza wersja utworu, czyli krótki interlude wciśnięty gdzieś pomiędzy wyczerpujące emocjonalnie świetnie sprawdzał się jako chwila oddechu (którego niejednokrotnie brakowało w trakcie odsłuchu całej płyty). Słuchacz odpływał na około 40 sekund, dryfując w kosmicznych strukturach nowego świata odkrytego przez Samphę. W przypadku sequelu, poczucie niedosytu (być może) pozostawione po oryginale, zostaje zaspokojone i to z konkretną nadwyżką. Satellite Business 2.0 to klimatyczny jam, w którym soniczny dryf zastępuje szybkość, precyzja oraz wyrazistość. Metaforyczne teksty wykonane są z tak potężnym ładunkiem szczerości i wiary, że aż ciężko powstrzymać oczy przed uronieniem łezki. Grający na perkusji Blake Cascoe tworzy show, którego nie powstydziłby się Yussuf Dayes, jednocześnie prowadząc słuchacza przez ciągle zmieniającą się rzeczywistość kreowaną przez cudowny wokal Samphy. Gościnny występ Little Simz to wisienka na torcie, która nie tylko dodaje piosence aspektu nieprzewidywalnej dynamiki, ale również pięknie dopełnia kompozycję, dodając jej głębi oraz charakteru.

Kiedy po raz pierwszy miałem okazję usłyszeć “ulepszoną wersję” Satellite Business w jednym z berlińskich teatrów, zrozumiałem wartości, jakie artystycznie Sampha chce teraz reprezentować w swojej muzyce. Pozytywny wydźwięk ma za zadanie podnieść słuchacza z kolan codziennej walki z rzeczywistością i oddać go w ramiona nadziei. Nadziei, z którą ta codzienna potyczka staje się łatwiejsza, a samo życie nabiera kolorytu.

Jędrzej Śmiałowski