San Proper – HouseKeys

San Proper to taki leń, że nawet nie chce mu się wrzucić na Feja info o nowym albumie. Holenderski antyhociak swoją prezencją w słynnej łazience sprawił, że chyba na dobre wyleczę się z marzeń o mieniu lepszego brzucha. Mimo to po aż dziesięciu latach od debiutu nagrał se drugi krążek, a co, stać go. Dużą zaletą Ferotones pozostaje mało zróżnicowana spójność: jeśli usłyszycie jeden numer, właściwie słyszeliście całość. Otwierające to LP HouseKeys brzmi niemal identycznie, co kolejne kawałki, zmieniają się głównie tempa. I cóż z tego, skoro obecnej jesieni próżno szukać bardziej pościelowego wydawnictwa, przy których zdrożeni kowboje będą zasypiać wtuleni w pachnące włosy? Miejcie tylko w pamięci, że spożywanie wyrobów tytoniowych po fizycznym akcie miłości może zaszkodzić życiu płodowemu.

Sebastian Rogalski