sneaky jesus – Józek Zagadka
Już nie smoking, a bluza z kapturem. Nie snobizm, a czysta fascynacja współczesną kulturą, masową, popularną, wyższą, niższą, nie ma znaczenia. Wraz z tą przemianą i wrocławska scena jazzowa nabiera jeszcze barwniejszego kolorytu, a na niej sneaky jesus wychodzące naprzeciw formalnemu ujęciu gatunku dżez. Grupa dosłownie wynurza się z piwnicy arthouse’u na podbój polskiej mapy eventowej. Trafia również do Radia LUZ z utworem Józek Zagadka, który otrzymuje kolejne wyróżnienie – 5 miejsce na liście mocograjów roku 2021 według naszej redakcji muzycznej!
A jazz jak to dżez, więc Joseph to progresywna muzyczna przygoda, która szczególnie nagradza wytrwałych oraz ciekawych jej przebiegu. Rozpoczyna się od opadającego trzystopniowego leaku na gitarze, do którego lada moment dołączają saks oraz bębny. Te nadają ożywczy charakter utworowi, podkreślony chwilę później coraz to bardziej zawirowanym basem. Kompozycję rozdziera jednak przede wszystkim niezwykle angażująca partia saksofonu Matyldy Gerber, a wraz z nim rosnący niepokój, budzący niemalże kinematograficzne skojarzenia również dzięki zastosowanemu „wietrznemu” efektowi.
W połowie jednak klimat scen zawiśnie, nie ustępując jedynie czystej dynamice perkusjonaliów. Od tego momentu utwór nabiera szczególnego charakteru. Najpierw rozlewamy się na chwilę w jazzowym smooothie zdobionym słodkim surfrockowym gitarowym pląsem. Ten nagle zamienia się wraz ze zmianą tempa w roztargniony desert rockowy dygot, roznosząc kompozycję dosłownie w powietrze, którego chłód efixów z pierwszej części zastępuje gorączka emocji. „A nie mówiliśmy? Było warto.” tak sam koniec puentuje pewnie i rozkosznie sneaky jesus, znów z saksofonem na czele. Ot, cała zagadka. Józef Zagadka.
Michał Frysiak