Soko
Stéphanie Sokolinski, a tak właściwie Soko, to śpiewająca po angielsku i mieszkająca w Stanach francuska wokalistka, songwriterka i aktorka. Zagubiona w świecie i w sobie, opowiadająca o alienacji i akceptacji, o nielubieniu siebie i lubieniu innych. Brzdąkająca na gitarze akustycznej i basie, orędowniczka muzyki lo-fi i tekstów Elliotta Smitha.
Urodzona na południu Francji Soko od piątego roku życia wychowywała się bez ojca, a jego śmierć w jednym z wywiadów uznaje za „zbyt dobitne zetknięcie z rzeczywistością”. Niemniej, jest to równocześnie moment, w którym zaczyna interesować się muzyką. Przez siedem następnych lat uczęszcza na lekcje pianina, które po czasie zaczynają ją nudzić. Potem w wieku 16 lat próbuje swoich sił w szkole aktorskiej, gdzie na lekcjach wokalu uznaje, że śpiewanie nie jest dla niej. Aktorsko rozwija się jednak jeszcze przez cztery lata, ale znów – zaczyna się nudzić. Decyzję o porzuceniu prób w filmie tłumaczy odtwórczą charakterystyką pracy, w której nie mogłaby w pełni wykorzystywać swojej kreatywności.
W wieku 20 lat sięga po zeszyt i po instrumenty – wraca do beztroski dzieciństwa, ale też rozlicza się z traumami dojrzewania; mówi, że pisać potrzebuje codziennie, żeby chociaż w jakiś sposób czuć się dobrze. Tworząc, dotyka więc swoich najwrażliwszych tkanek. Godzi się z chropowatym głosem, brzmiącym za każdym razem jak zwiastowanie płaczu. A dzięki grze na instrumentach rozpościera przed sobą wielowarstwową materię, pozwalającą na bycie autentyczną i przezroczystą jak fala ciepłego powietrza.
Gdy 10 lat temu, w 2012 roku, cały świat przygotowuje się na apokalipsę zapowiedzianą przez lud Majów, artystka wydaje swój pierwszy album, na którym rozlicza się ze swoim własnym, niezapowiedzianym przez nikogo końcem świata, który już był i który przyszedł za wcześnie. I Thought I Was An Alien to czasami dreampopowe, czasami indie-folkowe i zawsze intymne wyznanie o chęci bycia sobą. To wyznanie outsiderki, która przeżywa swoje pierwsze końce świata i pierwsze kroki w chmurach, która wylewa morza, rzeki, oceany łez i myśli o żółtych, różowych i niebieskich migdałach. Soko kreśli marginesy znaczeń swoich przeżyć, które oferują autentyczność. Bierze siebie za rękę i wyrusza na Słońce – tam, gdzie wszyscy wyglądają piękniej.
Zuzanna Powaga