Sully – XT

Wszystkie osoby retromańskie wiedzą, że pewne zjawiska muzyczne lubią się powtarzać. Sinusoida. Niespełna dziesięć lat temu niekoniecznie wszyscy uwierzyliby w nową falę jungle na tak dużą skalę. Jeden ze sztandarowych gatunków brytyjskiej kultury rave lat dziewięćdziesiątych powrócił w swojej pierwotnej formie, przedzierając się do bassowego mainstreamu objazdem. Zupełnie niezależnie od swojego dziedzictwa i twórców ówczesnej sceny muzyki drum and bass.

Sully przyczynił się do ponownej popularyzacji gatunku, przez lata udanie reinterpretując amen breakową estetykę lat dziewięćdziesiątych, by w końcu stworzyć swój zupełnie nowatorski styl. Jego najnowszy singiel XT to z jednej strony kolejny wyraz metalicznego blasku jego utworów, ale także zwrot ku początkowi lat dwutysięcznych w muzyce drum and bass.

I tu wracamy do sinusoidy. Byłoby zbyt odważne, żeby powiedzieć, że twórcy nowej fali jungle przesuwają już swoje granice. Historia za to lubi się powtarzać, więc warto sobie przypomnieć co działo się w jungle i drum and bassie na przełomie millenium. Sully wydaje się gotowym na eksperymenty, a jego XT to oda do DJ Hazarda i jump-upu. Gatunku z perspektywy czasu karykaturalnego i często utożsamianego ze wszystkim, co najgorsze w muzyce drum and bass.

Czy jump-up może dostać drugą szansę? Czy nie musi być utożsamiany z wiejskimi dyskotekami w UK? Czy zasługuje na miano czegoś większego niż najgorszy podgatunek w historii? Sully potwierdza, że tak i może być jeszcze bardziej true niż True Playaz.

Kamil Winiarz