Tame Impala

Tame Impala

Tame Impala to 5 osobowy zespół, w którym jednak główną rolę odgrywa mastermind projektu – Kevin Parker, gość który odpowiada niemal za wszystko przy tworzeniu. Za linie melodyczne, za wokal, za tekst, za produkcje, aranżację, za mix czy mastering. Słowo „geniusz” w dzisiejszych czasach jest mocno przerysowane i przypisuje się tę łatkę zbyt wielu osobom, ale w oryginalnym jego znaczeniu, trzon zespołu to fenomen. I jeżeli nikt tego jeszcze głośno nie powiedział – to ja to mówię. Swoją przygodę z Tame Impala zacząłem w okolicach 2012 roku, kiedy odpowiednio dobrane single przyciągnęły mnie do sprawdzenia całej płyty Lonerism, właśnie z tego roku. Cały krążek wymaga uwagi słuchacza i przyznam, że początek był dla mnie trudny, spodobał mi się utwór czy dwa, a dopiero po jakimś czasie doceniłem cały kunszt autora.

Zaczynając przygodę od Lonerism, odpalamy pierwszy utwór i boom! Be Above It! Na pierwszym planie mamy repetytywną partię perkusyjną i zamglony, rozkojarzony głos Parkera, i tak z każdym utworem zbieramy cechy charakterystyczne ich twórczości. Klimat narastających, pulsujących dźwięków, czy niesamowicie rozmarzonego tła i głosu, nawet zabiegi, których dokonuje Kevin tworząc sobie linię melodyczną z wokalu to zbiór, który cały czas się powiększa i który cały czas zaskakuje. Słuchając głównie elektroniki nie skupiam się na tekście – zupełnie normalne. Mam coś takiego w sobie, że często się utożsamiam z tym co śpiewa dana osoba, czy nawija dany raper. W przypadku Tame Impala działa to bardzo dobrze, ponieważ wiele wersów chciałbym/mogę przypisać do własnych doświadczeń życiowych, a sposób w jaki Kevin Parker opowiada historię i jak subtelnie rozrysowuje uczucia bardzo mi odpowiada.

Dla mnie peakiem twórczości Tame Impala jest album Currents, który w moich oczach jest arcydziełem. Nie wiem czy jestem wstanie wskazać więcej niż kilka wydawnictw, które tak bardzo mi odpowiadają – w pełni. Kilka ciekawych, pięknych, bolesnych historii, które przedstawia nam wokalista, otulone ciepłymi, psychodelicznymi gitarowymi riffami wraz z intrygującym, rozmarzonym lub bardziej jak kto woli rozmazanym wokalem, który potrafi się tlić nawet gdzieś tam w tle, jako kolejna linia melodyczna.

Patrząc na twórczość zespołu, powinienem wspomnieć o teledyskach. Zaczynając od Feels Like We Only Go Backwards, gdzie koordynacja kolorów i kształtów odłączy nas na chwilę od rzeczywistości po The Less I Know The Better, który ocieka dwuznacznością, jak i nawet delikatną erotyką. W połączeniu z wizją artystyczną Kevina dostajemy jeden z lepszych klipów 2015 roku, w którym nie mogło zabraknąć charakterystycznych, pięknych i kolorowych animacji.

Pisząc o działaniach wokalisty, nie mogę nie wspomnieć o produkcjach, za które jest odpowiedzialny czy przy których maczał palce. Jego wpływ można usłyszeć na takich płytach jak najnowsze wydanie samego Kanyego Westa, czy Travisa Scotta. Również na utworze Tomorrow od Kali Uchis która wydała niesamowicie dobry i ciepły album „Isolation„, a jest to napewno jedna z lepszych płyt tego roku, może nawet najlepsza w swoim gatunku. Zresztą sami sprawdzćie jak wypada Kevin Parker w klimacie neo-soulu/funku/r’n’b. Dla mnie połączenie magicznego, muzycznego tła, które tworzy, ze słońcem, które bije od Kali, w furze (i nie tylko!) przy ostatnich podrygach lata sprawdza się nad wyraz dobrze.

Wybierając kawałki must-hear i to nie tylko ze względu na tekst, ale i na całą oprawę, wspominane już tło, czy zmiany tempa wybrałbym Yes I’m changing oraz New Person, Same Old Mistakes. W pierwszym z nich z rzeczy, które sprawiają, że „utwory mają to coś” mogą być np sample trąbiących aut, na jakiejś zatłoczonej amerykańskiej przecznicy, które właśnie gdzieś z tyłu budują coś wyjątkowego i przyjemnie-przyciągającego. Drugi jest mi cięzko obiektywnie opisać, kiedy jestem zwyczajnie zachwycony tym jak Kevin operuje swoim głosem, aranżacją, tekstem, po prostu wszystkim.

Yes I’m changing, yes I’m gone
Yes I’m older, yes I’m moving on
” – Yes I’m changing

Feel like a brand new person
(But You’ll make the same old mistakes)
I don’t care, I’m in love
” – New Person, Same Old Mistakes

Pitchfork umieśćił każdą z ich płyt w kategorii Best New Music, każdej kolejnej dając większą notę. Często widzę jak artyści próbują wydać kolejny tak samo dobry/lepszy materiał, z raczej średnim skutkiem – bo nie oszukujmy się, nie jest łatwo powtórzyć sukces. A otrzymanie noty 8.5 wypuszczając swój debiutancki krążek to wysoko podniesiona poprzeczka. Ich najnowsze wydanie Currents, to mocne 9, dla mnie jak i dla wcześniej wspomnianego serwisu. Ostatnia wypowiedź Kevina jaką możemy znaleźć na portalach muzycznych czy w internecie brzmi mniej więcej tak, że song-writter będzie zawiedziony, jeżeli niczego nie wyda ze swoim zespołem przed następnym latem, co śmiało możemy potraktować jako małą zapowiedź. Cóż, czekamy Panie Parker!

https://www.youtube.com/watch?v=t-aw7eGDkLo