The Last Dinner Party – Burn Alive

Z połączenia tego, co glam rockowe, wzniosłe, barokowe i czarodziejskie, powstały one – The Last Dinner Party. Co więcej, pojawiły się na scenie w równie magiczny sposób, bo jakby znikąd, nagle, niczym teleportujące się czarodziejki. I od razu spowodowały na brytyjskiej scenie rockowej niemałe zamieszanie. W ogóle się nie dziwię, bo zachwycające jest w nich wszystko – patetyczne brzmienie, charyzma, fantastyczne stylizacje… Serio, włączcie sobie jakikolwiek filmik z koncertu i spójrzcie tylko na te stroje!

Na początku lutego wydały swój debiutancki album zatytułowany Prelude to Ecstasy. Łącząc wszystko to, co dramatyczne i podniosłe, stworzyły soundtrack współczesnego Shakespeare’a. Kołyszą się między skrajnościami ludzkich emocji, od ekstazy namiętności do wzniosłości bólu. A to wszystko ma wręcz hedonistyczny wydźwięk.

Wiem, że nawet luty się jeszcze nie skończył, ale z pewnością stwierdzam, że Prelude to Ecstasy jest już jednym z moich ulubionych albumów roku 2024.

Zuzanna Kopij