Tuzza ft. Don Rabitos – Warszawska Nike
Tuzza do tej pory wydała stosunkowo niewiele, ale dotychczasowe nagrywki tej marki cechuje maksymalna solidność, nawet jeśli chłopakom momentami zdarzy się wypaść z bitu. Nie inaczej jest na Giardino, który to album podobnie jak debiut łączy realistyczny, szczegółowy warszawski storytelling ze szkoły Tedzika z surrealną formą Future’owskiego DS2. Zdrowy rozsądek zamiast gorączkującego romantyzmu? Jak to śpiewała Beata Kozidrak: taka Warszawa. Benito i Ricci na razie tej hydrze nie uciekli, nawet mimo tego, że swoją pracowitą codzienność ukryli za purpurą autotunowej woalki (i świetnymi, dysonantycznymi melodiami w iście gotyckich refrenach).
Mnie zaś, orędownikowi wolnego Kurdystanu (#KMWTW), w tym rapie trochę brakuje iskrzącego szaleństwa, z którego znani są chociażby młodzi gdynianie – wciąż chyba najważniejszy w kraju punkt odniesienia dla stołecznego duetu, nawet pomimo zastąpienia ficzuringu z Donem Poldonem ficzuringiem z Taco Hemingwayem (który nie brzmi tu jak Taco, za co plus). Ale to tylko subiektywne marudzenie, gaszone wrażeniami z lektury seansów Ślepnąc od Świateł – w Warszawie chłodna kalkulacja najwidoczniej daje największe szanse przetrwania. Tylko czy Nike chroni także przed koronawirusem?
Sebastian Rogalski