Umfang – Riven

Można powiedzieć, że dość niefortunnie premiera pierwszego od trzech lat krążka Emmy Burgess-Olson (a.k.a. Umfang) zbiegła się w czasie z falą krytyki, jaka spadła na kolektyw DISCWOMAN, którego Emma jest współzałożycielką. Muzyczne aktywistki z Nowego Jorku jako jedne z pierwszych na światowej scenie klubowej miały odwagę prosić odbiorców o pomoc finansową, której zaczęły potrzebować, gdy w związku z pandemią funkcjonowanie przemysłu rozrywkowego zostało zawieszone.

Mało subtelny przekaz pozostawiał pole do krytyki, jednak jego rozpaczliwy ton powinien był dotrzeć do każdego miłośnika muzyki na żywo. Niszowi artyści, live-actowcy i didżeje jak nigdy dotąd odczuli, że w erze pozwalającego zarobić tyle co nic Spotify, płynność finansowa jest mizerna. W praktyce opierała się bowiem na występach przed publicznością – od weekendu do weekendu. W tej sytuacji uczciwym rozwiązaniem wydaje się wsparcie studyjnej twórczości, zamawianie jej na nośnikach fizycznych, a bardziej nawet na nośnikach cyfrowych. To finansowy ukłon w najczystszej formie w stronę ulubionych artystów: autorów piosenek, które towarzyszą nam tu i teraz.

Mam nadzieję, że znajdą się tacy, dla których będą to kawałki z nowej płyty Umfang. Utwory obdarte z wymyślnych warstw, szokujące świeżością minimalistycznej, szkieletowej wręcz postaci. Przebiegająca przez krążek pełen świetlistych melodii stopa 4×4 nie przypomina tu muzyki techno – ale to przecież bezsprzecznie nadal ten gatunek. Tytułowy Riven to, obok zamykającego Floating Pieces Attract, najbardziej uroczy urywek tego albumu, podejrzanie wciągającego jak na tak uproszczoną formę.

Szymon Baczyński