Working Men’s Club – Rapture

Zastanawialiście się kiedyś, jak wyglądałaby domówka na końcu świata? Postapokaliptyczne ruiny oślepione blaskiem lunaparków? Brzmi niepokojąco, a jednocześnie przyciąga. To samo powiedzieć można o Rapture, utworze z repertuaru Working Men’s Club, którzy w miniony piątek wydali swój drugi album Fear Fear.

Dzieje się tu naprawdę sporo. Hipnotyzujące klawisze wsparte są „metalowymi”, industrialnymi dźwiękami. Do tego szorstkie gitary i mroczny wokal Sydneya Minsky-Sargeanta. Ta osobliwa fuzja post-punku, synth-popu i elektroniki potrafi rozkochać w sobie nie tylko miłośników brzmień znanych z Depeche Mode, Joy Division czy New Order. Kto bowiem trafi na muzykę WMC, temu trudno będzie o niej zapomnieć. To właśnie oni nadają tempa naszej upiornej potańcówce. W końcu przedstawienie musi trwać, a skoro bawić się – to na całego.

Antoni Winiarski