WYRÓŻNIENIA MUZYCZNE 2021

WYRÓŻNIENIA MUZYCZNE 2021
W ramach cyklu Artysta Tygodnia, przedstawiamy WYRÓŻNIENIA MUZYCZNE 2021 według redakcji Akademickiego Radia LUZ – nasze coroczne zestawienie najlepszych wydawnictw minionego roku. Przed Wami wyniki głosowania przeprowadzonego przez redakcję muzyczną w dwóch kategoriach: POLSKI ALBUM ROKU i ZAGRANICZNY ALBUM ROKU!

POLSKI ALBUM ROKU

 

10. Tonfa – Klątwa
9.
Brodka – Brut
8.
Krenz – KRENZ REBORN
7.
Rycerzyki – Zniknij na zawsze
6.
Zdechły Osa – Sprzedałem dupe

 

ASMR to zjawisko przyjemnego mrowienia w okolicach głowy, szyi i innych obszarach ludzkiego ciała, które może zostać wywołane poprzez wizualne, słuchowe, dotykowe i zapachowe bodźce zewnętrzne. Fascynuje się nim poznański producent skrywający się pod pseudonimem Zaumne. Tworzy on elektronikę opartą o szept, poezję, odgłosy przyrody, eteryczne pomruki i delikatne perkusje. Redakcja muzyczna Akademickiego Radia LUZ postanowiła wyróżnić w podsumowaniach muzycznych trwającego jeszcze chwilę roku styczniowy album Mateusza Olszewskiego. Piękno dźwięków, z których korzysta artysta jest niepodważalne, ale największym walorem tej muzyki jest sposób, w jaki potrafi wpłynąć na odbiorcę. Całość otula i oczarowuje, dając poczucie bezpieczeństwa i ukojenia. Dodatkowo, wszystko zakorzenione jest w cyfrowej rzeczywistości. Motywem przewodnim albumu są interpretacje snów, w szczególności o wypadających zębach. Mimo, że przeżywać można je na różne sposoby, łączy je założenie, że wynikają ze skrywania silnych emocji. Sposobem na dostęp do nich może być sen, lub, w założeniu Zaumnego – stworzone przez niego brzmienia.

Szymon Baczyński

 

Zabawa muzyką to pojęcie, które bardzo łatwo nadinterpretować, podpinając je pod wszelkiego rodzaju dziwactwa lub też odejścia od prostych konwencji. Jest jednak w Polsce kilka kapel, które dzięki prawdziwej zabawie tworzą rzeczy zarazem lekkie oraz rzetelne, a przy tym wybitnie udane. Jednym z nich jest zespół Błoto, który w tym roku uraczył nas swoim trzecim długogrającym albumem o nazwie Kwasy i Zasady. Najnowszy krążek wrocławskiego kwartetu to spójny materiał opakowany w naukowy koncept. Nie można się bowiem oprzeć wrażeniu, że każdy z utworów odpowiada konkretnej wartości na chemicznej skali pH, poczynając od dźwięków kąśliwych oraz niespokojnych, przechodząc przez neutralne, kończąc na kojących i przestrzennych. A co w tym wszystkim jest niesamowite? Fuzja. Fuzja instrumentów dętych, perkusji oraz elektronicznych syntezatorów przywołująca na myśl uporządkowany chaos. Fuzja zarazem bardzo subtelna oraz energiczna, sprawiająca, że większość utworów — choć osadzona w konwencji jazzowej — przywodzi na myśl instrumentalny hip-hop stanowiący doskonałą bazę pod rapowy performance.

Janek Dąbrowski

 

Wydając For Joseph Riddle, sneaky jesus wyrabiają coraz pewniejszą pozycję wśród reprezentantów nowej fali jazzu w Polsce. Fali, która stara się odciąć od elitarnego spojrzenia muzyków po Akademiach i skupia się na rdzeniu tego nurtu, czyli wolności ekspresji i czystym, spontanicznym wyrażaniu emocji w improwizacji. Jednak nie podążają tropem innych grup, które redefiniują gatunek, wplatając w swój słownik wpływy syntetycznej elektroniki, muzyki progresywnej, etnicznej czy hip-hopu. W muzyce sneaky jezus czuć odświeżonego ducha jazzu z początku lat 70, umieszczonego w szarej, słowiańskiej rzeczywistości. I to ze zwiększonym naciskiem na groove i organiczność. Na poprzednich nagraniach wrocławskiego składu, otrzymaliśmy obrazy zapuszczonych ogródków działkowych, opuszczonych poniemieckich kamienic, błotnistego podwórka, trzepaka przy bloku, czy osiedlowego sklepu monopolowego. Na For Joseph Riddle widoki te wzbogacono o dym z papierosa i czarno-biały filtr rodem z kina noir. Mimo to płyta wciąż pozostaje w klimacie rodzimych produkcji. sneaky jesus swoje wręcz stonerowe zapędy opierają na dostarczaniu wciągających tematów. Wprowadzają nas w trans, obudowując tę bazę mglistą improwizacją i przeplatając ją smakowitymi breakami. Natomiast kiedy już zatopimy się w powtarzalności, wybudzają nas zwrotem akcji i ucieczką w pozornie niepoukładaną rzeczywistość, aby zaraz powrócić na ścieżkę groove’u i dostarczyć nowy bujający motyw. Mimo że na pierwszych trzech numerach tegorocznego wydania delikatnie odchodzą od punkowej dzikości na rzecz klarowniej wyrażonych idei, to wciąż udaje im się wprowadzić wywołującą ciarki dysonansowość. Natomiast osoby, które szczególnie kupił klimat GROOVE FROM HELL, odnajdą się w ostatnim, trwającym 27 minut nagraniu Minneapolis – Police Game.

Bartłomiej Patla

 

Belmondo zakończył wieloletni afterek, a na czerwcowym albumie Hustle As Usual przeprowadził kompleksową wiwisekcję dotychczasowej odklejki. Od początku kariery każdy ruch Gdynianina był wystawiony na widok i ocenę publiki, a cały Internet, czy to z satysfakcją, czy to z niepokojem obserwował każde jego coraz bardziej spektakularne potknięcie. Opinia publiczna była raczej zgodna – marne szanse, by udało mu się dostarczyć jakościowy, dopracowany album. Napięcie opadło w czerwcu. Materiał okazał się wyśmienity, ale wartość nadaje mu nie tylko wysoki poziom bitów i pisarstwa. Zdaniem redakcji muzycznej, zasłużył sobie na drugie miejsce w rankingu najlepszych polskich albumów Radia LUZ również ze względu na swoje znaczenie symboliczne. Jest świadectwem zmiany, która dała raperowi spokój, samoświadomość, szczerość i ukojenie myśli. Czyż cały ubiegły rok nie krążył wokół podobnych wartości? Ta płyta to dowód, że nadal najlepiej sprzedają się materiały po prostu szczere. Tak osobistych i prawdziwych wersów Belmondo nie stworzył nigdy wcześniej. Opowiada słuchaczowi o swoich relacjach, przyznaje się do próby samobójczej i dostarcza kilka dojrzałych refleksji na temat dnia codziennego, bez przynudzania i moralizatorstwa.

Zuzanna Pawlak

 

Wydany nakładem wytwórni Astrophone album warszawskiego producenta to bodaj najodważniejszy debiut jaki mieliśmy okazję usłyszeć w 2021 roku. I’m Jesus Christ to niemal godzinna podróż przez gąszcz gatunkowy i stylistyczny. Post-clubowy chaos. Bezwzględny dubstepowy bas. Powykrzywiane i połamane dancehallowe i UK funkowe rytmy. Bazą dla produkcji Phatraxa są jednak najczęściej sample, których bliskowschodnie korzenie nadają płycie unikatowego waloru. To, w połączeniu z klubowymi ramami, sprawia, że utwory na przestrzeni całości materiału nie pozwalają odciągnąć od siebie uwagi. Gęstwinę brzmień z pewnością nie było łatwo ujarzmić, ale efekt końcowy to album do końca spójny. Każdy sampel ma sens, każdy kolejny utwór świetnie dawkuje napięcie i wytycza kierunek, w którym zmierza debiutancki longplay Phatraxa. Warto dodać, że warstwę muzyczną we wspaniały sposób uzupełnia wizualna. Decydując się bowiem na winylowy sampler słuchacz otrzymać mógł płytę z jedną z trzystu różnych okładek specjalnie wytworzonych przez sześćdziesięcioro artystek i artystów. Ta wyjątkowa forma wydawnicza potwierdza to, co sugerowało brzmienie I’m Jesus Christ – to materiał od A do Z przemyślany, koherentny i w pełni zasługujący na wszelkie pochwały.

Paweł Szeląg

 

ZAGRANICZNY ALBUM ROKU

10. Tirzah – Colourgrade
9.
Dry Cleaning – New Long Leg
8.
black midi – Cavalcade
7.
Turnstile – Glow On
6.
Fatima AL Qadiri – Medieval Femme

 

Proces twórczy nie lubi sztywnych terminów i napinki. Natomiast wolność ekspresji, odrobina pewności siebie i głowa pełna pomysłów to najlepszy przepis na to, by stworzyć coś ciekawego w treści i porywającego formą. Little Simz wraca z nowym materiałem, w którym w pełni rozwinęła skrzydła swojej kreatywności. Album Sometimes I Might Be Introvert to nie tylko przemyślane i bardzo osobiste teksty, ale przede wszystkim dopracowany muzycznie materiał ukazujący wszechstronność młodej Brytyjki nigeryjskiego pochodzenia. Ta doskonale odnajduje się w różnych gatunkach, czy to na samplach w stylu lat 90. czy na featuringach z gwiazdami R&B, instrumentalach w stylu Ricka Rossa, a nawet wpadających w gospelowe nuty pieśniach. Czwarty album to dla artystki test, który zdała śpiewająco. Potwierdzają to nie tylko pozytywne głosy krytyków, rosnąca liczba odsłuchów, ale też pochlebne zdanie kolegów po fachu, takich jak Kendrick Lamar, czy Dizzee Rascal. Little Simz umacnia swoją pozycję w branży i udowadnia, że w rapie jest jeszcze sporo miejsca dla kobiet. Zaś my z ciekawością będziemy obserwować i komentować dla Was jej kolejne muzyczne poczynania.

Karolina Krempeć

 

Przed wydaniem wyróżnionej płyty, belgijska DJ-ka i producentka Sky H1 miała na swoim koncie debiutancką EP Motion z 2016 roku – stylistycznie dopracowaną, mającą ambientową tożsamość, równocześnie nawiązują chociażby do grime’u. Sky umiejętnie kreowała nostalgiczne skojarzenia w umyśle słuchaczy, budując brzmienie Motion na rozmytej tęsknocie do lat 80. i 90. Słuchając minialbumu, bez zerkania na tytuły mogliśmy odgadnąć w stronę jakich obrazów chciałaby nas zaprowadzić. Tegoroczny Azure wynosi to podejście na jeszcze wyższy poziom, tworząc w wyobraźni odbiorców mroczną, lecz melancholijną, pełną refleksji i introspekcji historię. Jak w dobrze napisanej powieści, przez Azure przeprowadza się słuchacza w niespiesznym tempie, stopniując napięcie i różnicując natężenie akcji. Krążek można by wręcz porównać do wystawy, na której każdy z pokojów ma odrębny motyw, jednak wszystkie pozostają w ramach tematu przewodniego. Finał całej drogi zaskakuje, nie daje nam kulminacji i uczucia satysfakcji, a raczej pozostawia z uczuciem niedopowiedzenia i wrażeniem, że jeszcze nie wszystko zostało przekazane. W dwóch słowach, pozytywny niedosyt. Sky H1 na swoim pierwszym LP, udaje się zachować spójność brzmieniową, czym zachęca słuchaczy do odbierania albumu jako całości. Zresztą wszystko jest tutaj dobrze przemyślane. Tekstura melodii nie wskakuje na pierwszy plan, a pozwala docenić bogactwo soczystego sound designu opartego na samplingu. Pomimo dosyć zachowawczego stylu wprowadzania kolejnych warstw dźwiękowych, producentka dostarcza utwory, którymi mogą się nasycić nawet zwolennicy bardziej dynamicznych klimatów.

Bartłomiej Patla

 

Pupilek elektronicznego undergroundu ostatnich pięciu lat. Na takie określenie Skee Mask zasłużył sobie nie tylko drum programmingiem godnym porównań do Aphex Twina, ale również mistrzostwem, jakie osiągnął w wywoływaniu wzniosłych emocji swoją skomplikowaną muzyką. Mnogość stylistyk, o które zahaczył na czterech epkach od czasu wydania poprzedniego LP – legendarnego Compro – budowała oczekiwania fanów. Bryan Müller dostarczył im to, co sam sobie wymarzył – trzypłytowy, blisko 2-godzinny album, który niemal stanowi jego swoiste the best of spośród setek kompozycji (w zasadzie jednej dziennie), które tworzył w domowym studio przez ostatnie 5 lat. Choć nie ma więc mowy o nazywaniu krążka Pool koncept albumem, nastrój i energia przepływające przez kolejnych osiemnaście pozycji na trackliście są doskonale wyważone. Słuchacz nie traci uwagi, odsłuch się nie dłuży. Od momentów ciszy i harmonijnych ambientowych dronów, płynnie przechodzimy do skrzętnie podanego rytmu – raz technicznego 4×4, raz poszarpanego drum n bassu. Czy koncept jest potrzebny przy umyśle, z którego muzyczna kreatywność wylewa się strumieniami? Możemy się umówić, że konceptem jest anagram tytułu, czyli loop. Bowiem Pool to minimum komputerowej edycji i maksimum maszynowych pętli. Finezja, z jaką Skee Mask potrafi się z nimi obchodzić, sprawia, że w 2021 roku grał we własnej lidze.

Szymon Baczyński

 

Nowofalowy art-punk to jeden z największych fenomenów we współczesnej muzyce gitarowej. W 2021 roku gatunek ten został kompletnie zdominowany przez brytyjskie kapele takie jak Black Country New Road, Shame, czy też Squid. Każdy z zespołów starał się na przeróżne sposoby, aby ich brzmienie było jak najbardziej oryginalne, nie bojąc się jednocześnie czerpać inspiracji od wielkich ojców, za których uznaje się Talking Heads oraz Television. To właśnie dzięki połączeniu sprawdzonych schematów oraz nowoczesnych, eksperymentalnych zabiegów, współczesny art-punk sprytnie wymyka się regułom, zrzeszając tym samym coraz większą ilość zapalonych słuchaczy. Spośród wszystkich tegorocznych wydawnictw poprzeczkę najwyżej postawił Bright Green Field, czyli debiutancka płyta zespołu Squid. Debiutancka, niemniej kapela z Brighton wcale nie spieszyła się z wydaniem premierowej płyty, gdyż na scenie muzycznej działa już od przeszło sześciu lat. Cierpliwość w tym przypadku popłaciła, ponieważ ich pierwszy długogrający album jest przepełniony dojrzałością, objawiającą się w niebanalnych tekstach, chwytliwych melodiach oraz awangardowych zwrotach akcji. W całym zgiełku złożonych brzmień zespół nie zapomniał na szczęście o korzeniach, czyli młodzieńczej werwie, która w punku jest bez wątpienia najważniejsza.

Janek Dąbrowski

 

Dom. Jak bardzo poszerzyło się to pojęcie w ciągu ostatnich kilkunastu lat. Jak bardzo my musieliśmy poszerzyć to pojęcie, by radzić sobie w czasach, które wymagają coraz szybszych reakcji. Gdy bowiem okazało się, że “dom” – w cudzysłowie, jako miejsce do spania, prania i prasowania – można urządzić wszędzie, zaczęliśmy zastanawiać się, czego tak naprawdę w nim brakuje. Czy to wiszących od zawsze plakatów, czy zapachu maminych obiadów, czy też urywków rozmów z drugiego pokoju i psiego szczekania z podwórka. Wszystkie te okruchy codzienności Joy wrzucił na blachę, piekąc z nich ciasto o nazwie Still Slipping. Obok inspiracji płynących wprost z własnego domu, na Still Slipping słychać też sporo ukłonów w stronę tej bardziej “pływającej” odnogi wyspiarskiej elektroniki. Wielobarwny minimalizm Terry’ego Rileya, psychotropowa błogość Boards Of Canada, popołudniowa paranoja Massive Attack… swoje miejsce znajdują tu nawet Autechre’owskie glitche. W tym wszystkim Joy nie zapomina jednak o tym, skąd wyszedł: mowa tu o post-dubstepowych ekipach i wczesnym grime’ie. Słowem, w tym domu dużo się dzieje. Prawdziwy trip-house. W nowej dekadzie będzie dokąd wracać – na przekór zamkniętym klubom i drożejącym mieszkaniom.

Sebastian Rogalski

 

Słuchajcie nas od poniedziałku do piątku: chwilę po północy, podczas Audiostartera (9:30, 10:30) i tuż po godzinie 13:00. Materiały emitowane na 91.6 FM przygotowali: Karolina Krempeć, Zuzanna Pawlak, Bartłomiej Patla, Marcin Masło. Produkcja: Bartłomiej Patla, Jakub Dworzecki. Zaś od godziny 6:00 do 19:00 o pełnych godzinach, w miejsce najświeższych singli tygodnia, przedstawiamy MOCOGRAJE ROKU. Do usłyszenia!