Zdechły Osa

Zdechły Osa
Psy jadą na kogutach, a demony na plecach. Wszędzie czarne myśli, brzydkie słowa, połamane deskorolki oraz wróżki, insekt i raptor w jednym Matrixie. To nie jest opis domniemanego pastiszu Sądu Ostatecznego Hieronima Boscha. Wsłuchiwanie się w muzykę części wrocławskiego undergroundu okołorapowego prowokuje skojarzenia, przy których trudno jest się nie zatrzymać. Spośród szeregu postaci kultywujących miejscowy hardc(l)ore drugą legalną płytę wydał właśnie tylko jeden z nich. Zdechły Osa Artystą Tygodnia w Radiu LUZ!

 

E, e, ziemia jest toksyczna!/ E, e, ziemia jest toksyczna! – wykrzykują Osa i Dead Baron z żarem sugerującym chęć zwrócenia Wrocławiowi całego zaznanego zła. Pod ich głosami rozgrywa się jakby rytuał napędzanych bieluniem diablików. Czy to już moment nadający wyrazowi „podziemie” złowieszcze znaczenia?

Numer zaduzotrucizny nakreśla czarcie rysy bloków z każdego osiedla, które przemierza lunatycznym galopem. W opisie relacji Osa vs. Wrocław możemy uznać go za chwilowy rdzeń. W Pandaemonium Wratislaviense rozbrzmiewa muzyka grana za zrytych chłopaków i dla smutnych laseczek. Piorun97 strzelił i odtąd wszędzie kipi od zapachu siarki. Miasto przykryła phonkowa sadza. Zwały popiołu zmieniły budynki nie do poznania, a wersy sfory diablików wryły się w fasady na dobre.

Osa od 2014 roku przewraca na nice okalającą go przestrzeń, odsłaniając jednocześnie jej wrogą naturę. Klipy nagrywane na szybko telefonem urzekają do tego stopnia, że dziś trudno opędzić się od skojarzeń z jego osobą podczas przypadkowej przechadzki przy skatespocie na ulicy Pomorskiej, mijając Plac Grunwaldzki czy stadion sportowy przy ulicy Lotniczej.

Numery z pierwszych dwóch lat zauroczą nas sposobem w jaki Osa raczkował, ale jednocześnie wskażą pierwsze tropy, które będą konsekwentnie rozwijane do niemal 10 lat później wydanego Breslau Hardcore. Późniejsze EP-ki Young_typical_jesus oraz Stage_diving ukażą nam oblicze twórcy przeskakującego na dystansie dwóch piosenek z astralnej psychodelii na witch house czy vaporwave.

Ze wstępnymi etapami wiąże się wiele ikonicznych wydarzeń w dopiero rozwijającej się karierze. To wtedy głos Wrocławianina płynącego na bitach TapChana wprowadzał nas w kolosalnych rozmiarów lot. Wybrana estetyka szybko odnalazła fanów także w innych miastach Polski. Wkrótce po artystę sięgnęła krakowska Czeluść kultywująca wave i witch house na polskim gruncie. On sam prędko wpasował się w klimat eventu, co poskutkowało jego obecnością w line-upach kolejnych edycji.

W międzyczasie youtube’owy kanał THIRDEYE rozrastał się z każdym tygodniem, a soundcloudowe profile wrocławskiego undergroundu odsłaniały projekty, które w ciekawy sposób zbiegały się zamysłem i stosowanymi metodami. Budowane zażyłości twórców służyły ich rozwijającym się talentom. Choćby częste współprace z równolegle działającym sins clubem przyniosły Terefere i Osie parę wartych uwagi utworów.

Środowisko, z którym wiele łączy autora Breslau Hardcore ma zwarte szyki, lecz nie brakuje w nim postaci zdolnych uchylić rąbka tajemnicy ciekawskim spojrzeniom. Po zerknięciu przez lufcik napotkamy bilet podróży w jedną stronę i koncerty z cyklu DESTROY zbliżające słuchaczy i muzyków. Żywy organizm w tym przypadku przypomina szajkę grafficiarzy zmieniających swoje miasto w przestrzenie z obrazów Zdzisława Beksińskiego.

Każda z osób w maglu zdobi go też na swój sposób. Fanatycy słownej szermierki wejdą w cyklon słowotoków odjutraniepale, aby wymienić spojrzenia z amatorami mocnych wrażeń fundowanych przez Terefere czy Młodego Korsa. Gdzieś wewnątrz gamy znajdziemy także na wskroś rapowego Barona, dosłowność Sawika oraz 237, który ujmie obyczaje towarzystwa w trzecioosobową narrację. Bramy zachowanych w ich tekstach katakumb Wrocławia uchyli nam Zdechły Osa zawsze gotowy wyznać, że gdy nie wie jak zacząć, to mówi od „hejka”.

Ekipa nieustannie wymieniała się zwrotkami na wspólnych numerach wrzucanych na przytłaczającą liczbę mediów. W 2018 roku opublikowano OSIEDLOWKĘ. EP-ka, na której do Osy dołączyli T3D, ja.oko, TWR, eksel, Sawi i jimmy jest najmagiczniejszym wykwitem osiedlowego bumelanctwa. Nie bez kozery bity brzmią tu jakby były stworzone z psujących się plastikowych zabawek. W natłoku dźwięków można wyczuć chęć zdławienia beznadziei blokowisk poprzez beztroskę paru chwil spędzonych z kolegami z klatki obok. Wersy niekiedy są tu na wskroś marzycielskie, choć zawsze brzmią jakby dorastały w słodkim smutku z piosenek Teen Suicide.

oddaję głos, choć nie jestem wyborcą
wysłałbym ci flow, ale nie jesteś odbiorcą
ciągle czuję się słaby, chociaż się staram tak mocno
tak długo bujałem w chmurach, że mnie pochłonął Kosmos

Niedługo potem światło dzienne ujrzał mini-album HELLONLINE. Kawałki nagrane wespół z odjutraniepale to popis tego bodaj najzdolniejszego tekściarza wrocławskiego podziemia. Materiał obfituje w agonalne wokalizy i ryki kołaczące wśród żałobnych fraz, a słowa obu artystów przystają do siebie jak nóż do gardła. Półgodzinna projekcja obrazów ze strutego toksynami życia z czasem nabiera cech manifestu bohemy, a liźnięcie kart spisanego przez nią bestiariusza wyśle odbiorcę w podróż przez ziemie rodzimego slavinferno. U Osy jakby niechcący morfuje także znamienna dla polskiego hip hopu figura blokersa. Na przestrzeni jego twórczości osiedlak zmieniał się w biegającego nocą po dachu szczura z oczami jak pięciozłotówki.

Jego koncept na piosenkę bywa niekiedy banalnie prosty: na kradzionym beacie wyśpiewa parę zapętlonych wersów, melodyjnie powtórzy kilka kluczowych fraz, a tu i ówdzie wykrzyczy je do mikrofonu kupionego za sto złotych. Wypisz, wymaluj – recepta na sukces. Popowe ciągoty twórcy w końcu zetknęły się z Dianką, którą w tym wypadku można nazwać jego muzyczną siostrą. Efektem prac są m.in. marzycielskie poprzegryzane wargi czy też dekadencki trip flip, a chemia wyczuwalna między muzykami w trakcie nagrań bardzo pozytywnie wpływa na odbiór ich twórczości.

Obecności Wrocławianina uświadczymy na youtube’owym kanale kolektywu Palewave, gdzie znajdziemy jego zwrotki na złotym, ale skromnym floralu Korsa lub w Śmierci po śmierci Martwego Seby. W szerokiej palecie zagrań znalazło się również miejsce na utwory wybrzmiewające przy akompaniamencie samej gitary. Te punkowo-grunge’owe z ducha kompozycje przedstawią nam Zdechłego Osę jako barda badającego skład własnych wymiocin. Nagrania nie stronią od rozważań o śmierci, niekiedy przytłaczają depresyjnym klimatem, ale jednocześnie są nośnikiem figury hipisa, któremu w odmętach beznadziei nie pozostało nic innego niż szaleńcze obcowanie ze sztuką.

W natłoku wszystkich znajomości szczególną uwagę skupia postać Etera. Z producentem można utożsamiać okres, kiedy to Osa nawija pod bity obcej mu dotychczas jakości. W 2019 rok duet wleciał na fali mrocznego wave’u, która dziś rozmiarami przypomina powódź tysiąclecia. Współpraca przyniosła kolejne kawałki i podtrzymała entuzjazm fanów. Od tej pory furia obecna w ich muzyce zacznie elektryzować publikę podczas granego na żywo intra ze Sztormu.

Chwilę potem nastąpi seria zdarzeń prowadząca koncertowego psuję do kontraktu z wytwórnią Warner Music i pierwszej legalnej płyty. Część z kręgu osób tworzących do tej pory z Osą nie omieszka wygłosić swojego zdania na ten temat, co przyczyni się do małego rozłamu w środowisku. Do rozgardiaszu doliczyć można także utarczki pomiędzy innymi członkami wrocławskiego podziemia, które naruszą jego monolit.

Skład THIRDEYE w międzyczasie znacznie się zmieni. Poza treściami okołorapowymi na kanale zaczną się pojawiać nagrania z okolic punk rocka i post-punku. Do ekipy dołączą m.in. Yann, ImitationZone i Ares, utwierdzając fanów Zdechłego Osy w przypuszczeniach o zmianie profilu promowanej przez niego muzyki. Sam projekt z kolei z miesiąca na miesiąc sprawia wrażenie coraz bardziej autonomicznego bytu bawiącego się sztywnymi ramami rap-składu.

Sprzedałem d*pę pokazało nam artystę od strony umiejętnego zaadaptowania własnego stylu na zupełnie innym gruncie. Album z 2021 roku na pewno imponuje beatami z różnych biegunów świata muzyki. Pomimo takiego podejścia do sprawy trudno o wrażenie niespójności. Uwagę słuchaczy w tamtym czasie przykuwała gitarowa odsłona materiału oparta na Spytaj policjanta, ADHDLGBTHWDP i Zakochałem się w twojej matce. Wątek spotkał się z rozwinięciem, więc dziś w punkowym looku artysty można doszukiwać się chęci otworzenia na zupełnie inny gatunek muzyczny.

Wypuszczane od 3 lat single zdradzają pomysł na radiowy hit à la Zdechły Osa. Sam twórca płynnie przeniósł własny styl w gusta zupełnie nowej publiki i zastąpił podwórkowe romantiko niekoniecznie bliźniaczym Patolove. Poza uatrakcyjnionym brzmieniem nowe piosenki wprowadziły autorskie wersje popularnych formatów, takich jak: ballada czy summer song.

Poszukiwacze oznak minionego stilo nie znajdą ukojenia przy Breslau Hardcore. Wrocławski sowizdrzał chwycił się na albumie zagrań przesądzających o próbie otworzenia się na zupełnie nowe grona słuchaczy. Osa zwyczajnie korzysta z możliwości stworzonych sobie poprzez wejście do innego środowiska muzycznego, a radiowość jego twórczości była cechą, której rozwinięcie z biegiem kariery stało się kwestią czasu. Gościnne występy muzyków tworzących na co dzień odmiany popu oraz wypolerowane bity kreują dziś odmienny obraz artysty. W tym wszystkim jednak on sam traci na wyrazistości poprzez wybałuszanie rysów znanych nam z dotychczasowej twórczości.

Krzywe zwierciadło w tym przypadku nie da nam psychodelicznego falowania, a raczej przedstawi znajomy już brud w karykaturze i odsłoni manieryczność Zdechłego Osy. Muzyk wyraża się tu do słuchaczy poprzez nośne refreny i sympatyczną nadpobudliwość, których nie brak na płycie. Z drugiej strony nie zapomina zdobić ją dystansem do środowiska, autoironią oraz trackami ukręconymi w rapowym klimacie. Koniec końców trudno opędzić się od wrażenia, że od obecnej na albumie gamy wcieleń, łatwo jest dostać słuchopląsu. Przy takim układzie spraw twórcze ADHD Osy jawi się jako trudna do rozwikłania mutacja „choroby” z czasów legalnego debiutu.

Artysta jeszcze przed premierą płyty ogłosił marcową trasę koncertową, na której zapewne usłyszymy materiał z różnych okresów jego kariery. Jest to też świetna okazja do skonfrontowania się z jego wizerunkiem oraz niezmienną od lat energią obecną podczas występów na żywo w różnych miastach Polski.

Piotrek Pruszczyk